Akcja "Makulatura na misje" trwa nieustannie

Z inicjatywy Władysława Burzawy w wielu parafiach naszej diecezji trwa zbiórka makulatury. Dochód z jej sprzedaży przeznaczony jest na cele misyjne. Dzięki tej zbiórce udało się zrealizować wiele projektów misyjnych.

- „Bardzo serdecznie dziękuję panu Władysławowi Burzawie za podjęcie tej inicjatywy w naszej diecezji i jej kontynuowanie. Wdzięczny także jestem wszystkim ludziom dobrej woli, którzy przyłączają się do tej akcji i przynoszą makulaturę na misje" - mówi ks. Łukasz Zygmunt - dyrektor Misyjnego Dzieła Diecezji Kieleckiej.

Poniżej publikujemy list, który otrzymaliśmy od misjonarza.

_____________

Pokój i dobro!
Drodzy Przyjaciele Misji!

Przed pięciu laty przyszli do mnie z prośbą ludzie z wioski Pougol II (przysiółek Siboye), oddalonej od Ndim o ponad 40 km.  i prosili, by pomóc im w zdobyciu środków na studnię. Wioskę zamieszkuje 600 osób, a po wodę kobiety chodzą 2 km do strumienia u podnóża góry lub czerpią ją z wydłubanych koło domu kilkumetrowych dziur. Taka podskórna woda oczywiście jest brudna i nie nadaje się do spożycia, jedynie do higieny osobistej. Nie miałem wówczas żadnych perspektyw na pozyskanie środków, ale przyjąłem ich wpłatę (składkę zebraną od ludzi w wiosce, taki wkład własny wspólnoty) odpowiadającą kwocie 200 euro obiecując, że będę szukał środków. W między czasie wybucha nowa wojna domowa w RCA i o wierceniu studni nie było co marzyć, gdy myśli zaprząta podstawowa troska jak cało wynieść skórę z tej zawieruchy. Afrykańczycy umieją czekać cierpliwie.

Dopiero w 2016 roku, gdy już się w miarę uspokoiło - po opatrznościowej wizycie w Bangui (stolicy RCA) Papieża Franciszka i przeprowadzonych w spokoju wyborach prezydenckich, parlamentarnych oraz utworzeniu nowego rządu - otworzyło się okno nadziei: Sekretariat misyjny i Fundacja Kapucyni i Misje z akcją „budujemy studnie w Afryce” przedstawili nam możliwość sfinansowania budowy studni.

W tym samym czasie realizowałem projekt powiększenia kaplicy w Kowone, gdzie też budujemy nową katolicką szkołę podstawową. Praca szła żwawo i ludzie są chętni do współpracy. Idąc za ciosem mieszkańcy Kowone poprosili mnie o studnię dla społeczności nowopowstałego osiedla o nazwie Carriere, bo tam ludzie piją wodę podskórną z prymitywnych ujęć. Kowone leży w połowie drogi do Siboye – Pougol II. Zdecydowaliśmy więc, by skoordynować akcję i za jednym zamachem zrobić odwierty w tych dwóch bliskich sobie miejscowościach.

Większość RCA jest pokryta niewielkimi górami. Nasz region znajduje się w masywie Yade należącym geologicznie do bardzo starego górotworu Adamoua, który ciągnie się na linii zachód – wschód od Nigerii w poprzek  Kamerunu, aż do RCA. To masa malowniczych zwalisk granitowych głazów. I tu jest zasadnicza różnica w porównaniu z sąsiadującym bezpośrednio od północy Czadem. Na tamtym terytorium mamy do czynienia z prastarym zlewiskiem Morza Śródafrykańskiego (z którego dziś pozostała jedynie „kałuża” w postaci Jeziora Czad). W piaszczystym i zdecydowanie płaskim południowym Czadzie można szukać wody nawet za pomocą urządzeń poruszanych siłą ludzkich rąk, bo ziemia rzadko przysparza przeszkód, natomiast w RCA usianym wszechobecnymi granitami, bez prawdziwych maszyn wiertniczych nic się nie da zrobić. Konsekwencją tego są o wiele większe koszty odwiertu studni.

W mieście Berberati na południu RCA od lat istnieje założona przez protestantów firma wiertnicza, która ze zmiennym szczęściem dyktowanym często przez dramatyczne wydarzenia w kraju, pracowała jako praktyczny monopolista w dziedzinie instalacji studni głębinowych. Kiedyś ich działalność była potężnie dotowana przez organizacje humanitarne z Zachodu, teraz w czasie wojny domowej dotacje się skończyły. Firmę prowadzą już rodzimi technicy, a nie jak kiedyś biali inżynierowie. To z nowym szefem, Marcellin, nasi kapucyńscy przełożeni umówili się na serię odwiertów i to hurtowe wykonanie przyniosło zysk w postaci dodatkowych oszczędności. Dość powiedzieć, że parę lat temu standardowa umowa na odwiert jednej pompy na terytorium RCA szacowała koszty na 11 mln fcfa (pieniądz w krajach dawnej Afryki Równikowej), a obecnie na 8,5 mln. Znaczna więc obniżka ceny.

Wiertnicy wybrali się do nas w samym środku pory mokrej. Obawiałem się, że ich ciężki sprzęt (trzy ciężarówki) może gdzieś po drodze utknąć w błocie albo na którymś z dziurawych mostów. Ale Bogu dzięki, nic takiego się nie stało. Ekipa Marcelego przejechała i spokojnie wzięła się do pracy. Trochę to trwało, bo praca rozciągnęła się na trzy etapy. Najpierw trzeba było wywiercić i zabezpieczyć otwór z rurą. Po pewnym czasie dopiero mogli wrócić, by wykonać postument z cementu na przyszłą instalację samej pompy. A po miesiącu od pierwszych prac przyjechali z pompą, plastykowymi przewodami z mechanizmem czerpiącym wodę na górze siłą ludzkich stóp. We wrześniu ogłoszono koniec prac. Na terytorium mej parafii wykonano w sumie trzy odwierty, bo oprócz tych dwóch polskich w Siboye - Pougol II i Kowone, otrzymałem też dofinansowanie z Włoch na jeszcze jedną studnię – przy targowisku w Zole. To bardzo duża i wymierna pomoc wyświadczona tutejszej społeczności.

Dopiero pod koniec października mogłem udać się do wiosek na mini-ceremonie otwarcia studni. Powód bezpośredni - to drogi zamienione w błoto wraz z końcem pory mokrej. A druga sprawa, to potrzeba sprawdzenia jaki jest stan instalacji po pewnym czasie i czy woda wyklarowała się, bowiem przez pierwsze tygodnie nowe ujęcie krystalizuje się i ma prawo jeszcze płynąć mętna woda.

Przedstawiciele władz lokalnych i mieszkańcy korzystający z nowych studni zgromadzili się na chwilę modlitwy dziękczynnej. Starałem się im na wstępie wytłumaczyć, że jeśli mają czystą wodę, to nie jest moja zasługa, ale ludzi dobrej woli z Polski. Często ludzi prostych i niezamożnych, ale o szlachetnych sercach. Ludzi anonimowych, których twarzy i imion nigdy nie poznamy, ale za to Bóg, który zna wszystko, zatrzyma w swej pamięci ich zasługi, a naszą wdzięczność. Jest jednak droga podziękowania dobrodziejom i nawiązania kontaktu – drogą duchową, wiodącą przez niebo, czyli modlitwą.

Woda to życie. Anonimowi dobrodzieje podzielili się czym mogli z anonimowymi braćmi w potrzebie. Bez oglądania się na ich rasę i wiarę. Chrześcijanin ma otwarte serce dla wszystkich ludzi. Teraz więc nasza kolej. Woda w pompie jest nie tylko dla mieszkających w jej sąsiedztwie, ale dla wszystkich spragnionych przechodniów – bez względu na ich pochodzenie. Tak jak katolicy – tłumaczyłem – wyciągnęli pomocną rękę do protestantów w Pougol II, tak teraz oni mają być braterscy i otwarci dla innych. W podtekście zrobiłem aluzję do stacjonujących o parę kilometrów stąd rebeliantów z RJ i MPC – to też ludzie, choć inni i wrodzy. Zo kwe zo (każdy człowiek jest człowiekiem) głosi lakoniczny slogan ukuty przez pierwszego prezydenta RCA, Barthelemy Boganda. To dziedzictwo nas obowiązuje. Jeśli wspólnie piliśmy wodę z jednego źródła nie możemy już patrzeć na siebie złym okiem. Ludzie poparli me słowa aplauzem…

Modlitwa nad nową studnią, błogosławieństwo ludzi i wody, jej degustacja skończyły się przy wspólnym stole na radosnym posiłku. Tam też nie brakowało wielu wyrazów wdzięczności pod adresem darczyńców.

Od dwóch tygodni przebywam w Polsce na leczeniu. Tak się złożyło, że 19 listopada gdy w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia polski Episkopat oddawał Polskę i świat w ręce Jezusa Chrystusa, Pana i Króla Wszechświata, przypadło mi po koronce o godzinie 15, jak w każdą trzecią niedzielę miesiąca, odprawiać tradycyjną w tym sanktuarium Mszę Świętą w intencji misji. Koncelebrował ze mną ksiądz proboszcz z Kielc. W krótkiej wymianie zdań, zaznaczył, że jego biskup kielecki, ks. Jan Piotrowski jest byłym misjonarzem i dyrektorem Papieskich Dzieł Misyjnych. Ponad to, w parafiach diecezji prowadzona jest zbiórka makulatury do kontenerów w celu pomocy misjom. „No to proszę powiedzieć swoim parafianom – śpieszyłem nadmienić memu rozmówcy – że właśnie dzięki tej akcji, właśnie w mojej parafii Ndim, możliwe było wykonanie studni głębinowej z czystą wodą!” W osobie księdza proboszcza, anonimowi jak dotąd dobrodzieje otrzymują swą twarz. Spotykam kogoś, kto konkretnie przyczynił się do pomocy moim parafianom z afrykańskiego buszu.

Poprzez ten list, pragnę Wam, ludziom dobrego serca, bardzo gorąco podziękować za okazaną pomoc i podzielenie się życiem – wodą z potrzebującymi w Republice Środkowoafrykańskiej!

Nie taję, że w szufladzie mam kolejne trzy prośby o wykonanie odwiertów na nowe studnie. Proszę Was, nie ustawajcie w Waszej solidarności z nami – potrzeby są wielkie!

Brat Robert Wieczorek OFMCap, proboszcz parafii Ndim w RCA

_____________