Co dzieje się na Ukrainie?

Publikujemy list ks. Krzysztofa Sochackiego, kapłana naszej diecezji - misjonarza pracującego na Ukrainie, przysłany do nas 28 lipca 2014 r.

W sobotę wieczorem (26 lipca) przyszła wiadomość o tym, że zwolniono o. Wiktora Wąsowicza. To wielka radość dla nas. Dobrze się znamy, to mój poprzednik na parafii w Charkowie. Wczoraj był u nas odpust św. Szarbela. Przewodniczył bp Stanisław Szerokoradiuk, był także o. Wiktor. Wygląda dobrze i jest w dobrym nastroju, wywiadów jednak nie udziela i nam też niewiele powiedział o tych 11 dniach w więzieniu u prorosyjskich separatystów. Mówił tylko, że tam też służył jako kapłan. Były to też dla niego rekolekcje jakich nigdy nie zapomni. (Jeśli podzieli się i pozwoli opublikować to napiszę o tym więcej)

Tak bardzo wielu ludzi modliło się za niego. Z pewnością to ta modlitwa jaką zanosiło tysiące ludzi przyczyniła się do oswobodzenia o. Wiktora. Modliliśmy się i Bóg usłyszał naszą modlitwę. A ile jest jeszcze ludzi, o których nie piszą w gazetach, o jakich nie opowiadają. Ile jest uwięzionych nie tylko w więzieniach, ile jest niewolników grzechu, nałogu. Oswobodzenie o. Wiktora to modlitwa wielu. Niech ta modlitwa trwa, niech trwa szturm do Nieba o Boże Miłosierdzie. Wielu, bardzo wielu, jest więźniów czekających na nasze modlitewne wstawiennictwo, na wyzwolenie.

Powoli przyzwyczajamy się do tych dramatycznych wiadomości jakie dochodzą ze wschodu. Codziennie giną winni i niewinni ludzie. Codziennie śmierć, krew, łzy, nienawiść i gniew, zniszczenie i strach. Nie może przestać płynąć nasza modlitwa o odpuszczenie grzechów, które doprowadziły do tej wojny i o nawrócenie. Jeśli nasza modlitwa jak potok wody nie popłynie, to ogień wojny ogarnie dalsze terytoria i kraje.

Tu w Charkowie, jak do tej pory, jest spokojnie. Choć nastroje i słuch są bardzo niespokojne. Wyczekiwanie! Jadąc w pociągu w rozmowach postronnych słychać, że jadą w nim ludzie bezpośrednio zaangażowani w wojenne wydarzenia.

Jeszcze wczoraj nad nami podnosiły się z lotniska w Charkowie ciężkie holenderskie samoloty transportowe ze szczątkami zabitych w katastrofie samolotu.

W takim czasie bardziej można poznać co naprawdę jest we mnie. Nie jest prosto trwać i odczytać wolą Boga. Wiele pomaga mi lektura twórczości św. Józefa Bilczewskiego (1860-1923), który pisał do swoich diecezjan list w czasie wojny polsko-ukraińskiej a potem polsko-bolszewickiej. Mam pragnienie napisać w skrócie to czym on karmił swoją owczarnię.

Błogosławię was wszystkich.

Proszę o modlitwę.

ks. Krzysztof Sochacki