Bp Jan Piotrowski: Rodzina Ulmów jest wielką, żywą pochodnią Bożej miłości, która nie zgasła, kiedy było piekło na ziemi

W uroczystościach beatyfikacyjnych w Markowej wziął udział m.in. Biskup Kielecki Jan Piotrowski, który zaznacza, że była to wyjątkowa beatyfikacja, z racji miejsca i osób wyniesionych na ołtarze, czyli rodziców i dzieci.

– Myślę, że to jest taki dobry znak dla Kościoła, który przypomina, że do świętości są wezwani wszyscy, a chrzest święty uzdalnia człowieka żyjącego w różnych warunkach i okolicznościach, aby był świadkiem Jezusa Chrystusa. Jednocześnie nie można zapomnieć, że to co się wydarzyło przed laty w Markowej było wpisane w dramat wojny. Było to też sprawdzianem miłości Boga i bliźniego przez relacje do Żydów i wszystkich innych ludzi. Postrzegam to jako wielką szansę życiową, że mogłem być na tym wydarzeniu, które zgromadziło tysiące wiernych, 6 kardynałów i wielu księży biskupów i arcybiskupów. Najważniejsze jest, jak pisał jeden z naszych teologów, że potrzeba nam nie tyle dorastania do świętości, ile wzrastania w świętości. Nasze życie w wielu wypadkach byłoby bardziej szlachetne, gdybyśmy choćby potrafili docenić wartość chrztu świętego – mówi biskup.

Biskup Jan podkreśla, że cała rodzina Ulmów jest wielką, żywą pochodnią Bożej miłości, która nie zgasła, kiedy było piekło na ziemi.

– Żyli w innej rzeczywistości i cywilizacyjnej, społecznej i kulturowej, ale jedno jest pewne: że nie ma przyszłości bez rodziny. Tam, gdzie jest ojciec i matka, gdzie jest stały związek sakramentalny, tam też dokonują się dobre rzeczy, nawet w trudnej sytuacji niedostatków, życiowych braków – tam było tyle miłości, która sprawiła, że to, co było darem dla innych nie miało ceny. Nie oszczędzono nawet własnego życia. Myślę, że dziś również dobre, szlachetne rodziny mogą służyć przykładem w codzienności życia. Tego dobra z rodziny płynie bardzo dużo – dodaje.

tekst za: radiokielce.pl