Pogrzeb dwóch kapłanów w Wa

W poniedziałek, 4 września, po raz drugi w tym roku udałem się do miasta Wa, położonego na skrajnej północy Ghany. Tak, jak za pierwszym razem, tak i w tym przypadku powodem mojej podróży był pogrzeb – pisze do nas Ksiądz Arcybiskup Henryk Jagodziński.

Miałem uczestniczyć w uroczystościach pogrzebowy dwóch kapłanów: ks. Edwarda Bekyaneh Tengan i ks. Ralio Faaviel. Według kościelnych standardów obaj jeszcze młodzi: pierwszy miał lat 71 a drugi tylko 61. W styczniu uczestniczyłem w pogrzebie J.E. kard. Richarda Kuuia Baawobr, ordynariusza tejże diecezji Wa. Po jego śmierci, kolegium konsultorów wybrało na urząd administratora diecezji właśnie ks. Edwarda Bekyaneh Tengan. Ponieważ Akrę od Wa dzieli 562 km, siłą rzeczy musiałem udać się tam dzień przed uroczystościami pogrzebowymi i powrócić do Nuncjatury następnego dnia po pogrzebie. Także, praktycznie spędziłem tam trzy dni. Podobnie było i tym razem. Na szczęście w zeszłym roku uruchomiono połączenie lotnicze, co niezmiernie ułatwiło podróżowanie. Lot samolotem z silnikami ze śmigłami, który lata „nisko i powoli”, trwa godzinę i 40 minut. Praktycznie na lotnisku w Wa lądują na razie tylko samoloty z Akry. Podczas ostatniego pobytu miałem okazję osobiście poznać ks. Tengan. Była to bardzo ciekawa postać, pomimo swoich 71 lat i trapiących go problemów ze zdrowiem, był bardzo pogodny, pełen poczucia humoru a przy tym bardzo skromny. Całym sercem oddany Kościołowi i ludziom, do których został posłany. Jego ojciec był katechistą. Ks. Edward miał pięciu braci i cztery siostry. Jego mama zginęła w tragicznym wypadku dwa miesiące przed jego święceniami, które miały miejsce 16 grudnia 1977 r. Po pewnym czasie jego ojciec ponownie się ożenił i z tego małżeństwa, ks. Edward miał dodatkowych trzech przyrodnich braci i jedną siostrę. Po ukończeniu Wyższego Seminarium Duchownego w Tamale, odbył studia specjalistyczne z zakresu filozofii na Katolickim Uniwersytecie w Leuven, w Belgii (1980-1983). Następnie studiował antropologię na Uniwersytecie Birmingham, w Wielkiej Brytanii (1986-1989), gdzie uzyskał doktorat. Po ukończeniu studiów pełnił funkcje wykładowcy w Wyższym Seminarium Duchownym w Tamale, był także proboszczem w kilku parafiach, kapelanem szkół katolickich, dyrektorem Instytutu Pastoralnego i Społecznego oraz koordynatorem wielu jeszcze innych instytucji diecezjalnych. Odszedł do Pana 3 sierpnia br. Kiedy go znaleziono, miał brewiarz w rękach. Piękne, kapłańskie życie, które zakończyło się w trakcie modlitwy liturgicznej Kościoła.

Drugiego ze zmarłych kapłanów, ks. Ralio, nie znałem osobiście. Dowiedziałem się później, że był bardzo lubiany przez wszystkich, którzy go spotkali. Powszechnie był znany i tak się do niego zwracano jako „Brat”. Również i on pochodził z wielodzietnej rodziny; miał czterech braci i dwie siostry. Także studiował w Wyższym Seminarium Duchownym w Tamale. Święcenia kapłańskie otrzymał 17 grudnia 1994 r. Był wikariuszem i proboszczem w wielu parafiach. Między innymi w słynnej parafii Jirapa, gdzie miał miejsce sławny „cud deszczu”. Był także kapelanem Rycerzy Św. Jana i wielu szkół katolickich. Znany był ze swojej otwartości i serdeczności, co sprawiło, że wielu ludzi przychodziło do niego o porady duchowe. Niestety, nie miał zbyt dobrego zdrowia. Często bywał w szpitalu. Odszedł do Pana 12 sierpnia br.

Można zaryzykować stwierdzenie, że w kulturze ghanijskiej, najbardziej uroczystym momentem w życiu człowieka jest jego pogrzeb. Dlatego przygotowania do obrzędów pogrzebowych czasem bardzo się wydłużają. Najdłuższy okres oczekiwania na pochówek, o którym słyszałem, to było dziesięć lat. Jak można się domyśleć, tym uroczystościom towarzyszy wiele zwyczajów i obyczajów, które nagromadziły się przez wieki, które zmieniają się też w zależności od regionu kraju i plemienia, z którego pochodził zmarły. 

Odnośnie ks. Edwarda i ks. Ralio, z decyzją o pogrzebie czekano do wyboru nowego administratora diecezjalnego, którym został ks. Cornelius Naah Bayirinoba. Ostatecznie datę wyznaczono na 5 września i postanowiono urządzić pogrzeb zmarłym kapłanom razem.

Ks. Cornelius poprosił mnie, abym przewodniczył obrzędom przyjęcia ciał, które miały być sprowadzone z domu pogrzebowego, gdzie przebywały w chłodniach. Uroczystości rozpoczęły się o godzinie 6.00 rano w Niższym Seminarium Duchownym św. Ksawerego w Wa. Modlitwy rozpoczęliśmy przed drzwiami wejściowymi do kaplicy seminaryjnej, która ma rozmiary średniej wielkości kościoła. Modlitwom towarzyszyło pokropienie trumien wodą święconą oraz ich okadzenie. Następnie trumny zostały wprowadzone przed ołtarz, gdzie odmówiłem kolejne modlitwy, w trakcie których położono na trumnach krzyż, księgę Pisma Świętego, filetowe stuły oraz zapalono paschał. Następnie, wraz z asystą i zgromadzonymi biskupami, kapłanami i wiernymi, odmówiliśmy jutrznię za zmarłych.

Po zakończeniu modlitw trumny zostały przewiezione na plac przylegający do Seminarium, gdzie miała odbyć się Msza św. pogrzebowa. Na placu, utworzony był prostokąt z namiotów, pod którymi były przewidziane miejsca dla uczestników pogrzebu. Naprzeciwległym boku od ołtarza, przygotowany został katafalk, gdzie miały być ustawione trumny na postumencie nachylonym pod pewnym kątem, dla lepszej widoczności. Po umieszczeniu trumien na katafalku, zdjęto z nich wieka, po czym po odmówieniu krótkiej modlitwy, jeszcze raz pokropiłem je wodąświęconą.

Następnie miały się odbyć tzw. tradycyjne uroczystości pogrzebowe. Wraz z J.E. ks. abp Philipem Naameh, arcybiskupem metropolitą Tamale, do której to metropolii należy diecezja Wa, stanęliśmy przed trumnami, pomodliliśmy się w ciszy i uczyniliśmy znak krzyża nad ciałami. Po nas uczynili to samo pozostali biskupi i księża. Kiedy odeszliśmy od katafalku rozległ się płacz i zawodzenie zgromadzonych kobiet. Ludzie podchodzilido katafalku, oby pomodlić się za zmarłych i oddać im hołd.

Na środku placu znaleźli się muzykanci, którzy grali żałobne pieśni na afrykańskich cymbałach i bębnach. Pierwsza grupa grających złożona była z księży. Później przychodziły inne ekipy grających. Wokół nich zgromadzili się mężczyźni, którzy w sposób dialogujący śpiewali pieśni pogrzebowe w języku dagare. Do lokalnej tradycji należy wrzucanie monetmiędzy grających. Kto nie miał monet, rzucał banknoty o niskich nominałach. Na wyższe nominały przeznaczony był koszyk. Co rusz, pojedynczo lub w grupach, przychodzili ludzie na plac, stawali na chwilę modlitwy przed katafalkiem, a następnie uczestniczyli w czuwaniu, które trwało praktycznie do momentu Mszy św., czyli do godziny 12.00. Kiedy rozpoczęła się Msza św., wszystkie miejsca były już zajęte. Przed rozpoczęciem liturgii, trumny zostały zakryte i przeniesione zostały przed sam ołtarz i postawione na prostych wózkach, podobnych do tych, które używa się w Polsce do przemieszczania trumien. Mszy św. przewodniczył wspomniany już J.E. ks. abp Philip Naameh. Homilię wygłosił J.E. ks. bp Peter Paul Yelezuome Angkyier, biskup Damongo, który był kolegą rocznikowym ks. Ralio. Natomiast J.E. ks. bp Matthew Kwasi Gymafi, biskup Sunyani i Przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich Ghany, odprawiłobrzędy ostatniego pożegnania. Na Mszy św. było siedmiu biskupów, kilkudziesięciu księży i sióstr zakonnych, oraz gdzieś ponad półtora tysiąca ludzi. Wśród zgromadzonych było widać mundury wojska i policji. Sama Msza św. trwała dwie godziny, natomiast przemówienia zajęły jeszcze dodatkową godzinę. Wśród przemawiających byłem również i ja. Mówiąc o tajemnicy śmierci przypomniałem słowa pierwszej prefacji za zmarłych:
„W Nim zabłysła dla nas nadzieja chwalebnego zmartwychwstania * i choć nas zasmuca nieunikniona konieczność śmierci, * znajdujemy pociechę w obietnicy przyszłej nieśmiertelności. * Albowiem życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy, * i gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki, * znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie”.
Życie Twoich wiernych zmienia się o Panie, ale się nie kończy… Pomimo wielu niepewności i niewiadomych w naszym życiu, jedyna rzecz pewna, to jest to, że kiedyś umrzemy. Kiedy odchodzą z tego świata nasi rówieśnicy, a czasem ludzie młodsi wiekiem, niejednokrotnie w sposób nagły i niespodziewany, z coraz większą mocą odczuwamy aktualność modlitwy na zakończenie komplety: „Noc spokojną i śmierć szczęśliwą niech nam da Bóg wszechmogący, Ojciec i Syn, i Duch Święty”.

Abyśmy umarli szczęśliwie, tak jak ks. Edward, z brewiarzem w ręku, na modlitwie…

† Henryk M. Jagodziński
Nuncjusz Apostolski w Ghanie

6 września 2023 r.