Wielkanoc w cieniu koronawirusa w Brazylii

Dzisiaj otrzymaliśmy wiadomość od ks. Piotra Pochopienia – naszego misjonarza pracującego w Brazylii. Ten wielki kraj w Ameryce Południowej też zmaga się epidemią. Jak sobie radzą?

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiam w tym smutnym czasie diabelskiego działania, jakim jest koronawirus. Nikomu nie dało się zamknąć kościołów przez wieki, aż w końcu diabeł stworzył coś, co wywołało strach i lęk. Jak to mówi się w Brazylii, że teraz jest problem z diabłem, gdyż szaleje po ulicach, a wcześniej był zamknięty w kościołach ewangelickich (w Brazylii jest ponad 10 tysięcy rodzajów kościołów ewangelickich, kto chce być pastorem, jedzie na 3-miesięczny kurs i otwiera swój kościół który rejestruje. W moim mieście jest 14 rodzajów takich kościołów. W czasie epidemii wszystkie kościoły ewangelickie są zamknięte, nawet nie ma nabożeństw o uzdrowienie, które są jakby ich głównym działaniem).

Brazylia jest specyficznym krajem, gdyż każdy „zarządca” wydaje jakieś dekrety i wszystkie są ważne: prezydent, główny sędzia, senat, burmistrz miasta, policjant, czy biskup. I każdy wydaje coś innego na temat związany z koronawirusem – i kogo słuchać? Nawiązując do słów Jezusa – „Trzeba słuchać bardziej Boga, niż ludzi”, my misjonarze staramy się w tym czasie nieść ludziom nadzieję, zachęcając do jeszcze większej modlitwy i odnowienia miłości w rodzinach. Dlaczego mówię my misjonarze a nie ja misjonarz, bo także moi koledzy misjonarze z mojej diecezji podobnie postępują.

Wszystkie obostrzenia związane z koronawirusem zaczęły się po 15 marca br. Przez ten czas mój kościół jest otwarty cały dzień na modlitwę. Ludzie przychodząc do kościoła w ciągu dnia, po modlitwie przychodzili do mnie prosząc o spowiedź. Każdego dnia w tym Wielkim Poście było to kilka, może kilkanaście osób. Codziennie wieczorem sprawuję z wiernymi Eucharystię, która jest transmitowana przez radio.

W Wielkim Poście odwiedziłem 164 chorych – spowiadając często całe rodziny. W marcu, jak i w kwietniu sprawowałem Eucharystię we wszystkich 16 kościołach filialnych (tu frekwencja uczestnictwa się nie zmieniła, a można powiedzieć, że w wielu kościołach było nawet więcej ludzi niż wcześniej). W kościele głównym, na Eucharystii niedzielnej i w Wielkim Tygodniu niestety było około 50% mniej ludzi niż zwykle – duży nacisk i propaganda mediów wywołuje u wielu osób lęk. Chociaż patrząc na to z drugiej strony – ta propaganda wywołuje u ludzi wielkie pragnienie życia: od dwóch miesięcy w mojej parafii nie było żadnego pogrzebu, a normalnie każdego miesiąca jest kilkanaście (parafia liczy około 11.000 wiernych).

Przed Niedzielą Palmową pobłogosławiłem Najświętszym Sakramentem całe miasto, jeżdżąc wszystkimi ulicami. W tym czasie były to dwie godziny szczególnej modlitwy, gdyż całe rodziny stały przed swoimi posesjami i wszyscy odmawiali różaniec. Dlaczego to robię? Dlaczego polscy misjonarze to robią? Gdyż jesteśmy kapłanami Chrystusa i Jemu zaufaliśmy!

W odrzuceniu lęku związanego z koronawirusem pomógł nam nasz prezydent Jair Bolsonaro, który wydał dekret w którym napisał: „Kościół i modlitwa jest tak samo ważna w epoce pandemii jak służba zdrowia, dlatego kościoły powinny być otwarte”. Nie mam więc żadnych zakazów od urzędu miasta i policji. Oczywiście wjazd do miasta jest kontrolowany i osoby z zewnątrz nie są wpuszczane (za wyjątkiem transportu).

Na ten moment każdego dnia umiera w Brazylii około 300 osób zarażonych koronwirusem. Większość umierających to osoby zamieszkujące Sao Paulo i Rio de Janeiro – tam, gdzie był karnawał i kwitnie turystyka. Ale także należy zaznaczyć, że każdego dnia w Brazylii umiera około 600 osób z głodu, około 450 osób z powodu zarażenia przez komara – tak zwane Dengii, około 200 osób po ugryzieniu węży.

Na ten moment w Brazylii nie wykryto zakażenia w 86% powiatów. Szkoły są pozamykane, hotele i lotniska także, z restauracji i barów można wziąć posiłek na wynos, wszystko inne funkcjonuje w 70%. Blisko połowa moich parafian żyje skromnie, dlatego zamykając wszystko, wielu ludzi zostałoby pozbawionych swoich skromnych zarobków, które pozwalają przeżyć z dnia na dzień – a to oznaczałoby śmierć głodową. Ja ze swej strony rozwiozłem na święta paczki żywnościowe dla samotnych i najbardziej potrzebujących, a takich rodzin jest bardzo dużo w mojej parafii.  

Zostało potwierdzone, że lek na malarię, który produkuje się w Brazylii pomaga w leczeniu koronawirusa, dlatego też Brazylia czeka na dostawę głównego składnika (6.000 kg) leku na malarię z Indii. Co ciekawe koszt tego leku dla jednego pacjenta – dawka dzienna wynosi w przeliczeniu na polskie złotówki około 4 zł. 10 gr.

Na pewno jest to dla nas wszystkich smutny czas, pełen niepokoju o jutro... Dlatego życzę wszystkim odwagi od Zmartwychwstałego Chrystusa. Zaufania Bogu, nadziei nie gasnącej. To przede wszystkim my kapłani mamy nieść nadzieję dla naszych Parafian. Niech Bóg nam błogosławi!

Z pamięcią w modlitwie z Ziemi Brazylijskiej

ks. Piotr Pochopień

Wielkanoc, 12 kwietnia 2020 r.