Bp Marian Florczyk poprowadził męską procesję Emaus

Co najmniej stu mężczyzn przeszło o świcie w Poniedziałek Wielkanocny w męskiej  procesji Emaus, która w podkieleckim Sukowie odbywa się co najmniej od lat 40. XX wieku, choć niektóre źródła wskazują nawet na jej wcześniejszy rodowód. Poza podobnym wydarzeniem w krakowskim Zwierzyńcu – nigdzie w Polsce taki obyczaj nie funkcjonuje.

O godz. 6.00 rano mężczyźni w różnym wieku zebrali się przed kościołem, gdzie ks. prob. Marek Szymkiewicz wydał im figurę Zmartwychwstałego i krzyż, pobłogosławił uczestników i pokropił ich wodą święconą. Wszyscy najpierw ucałowali krzyż, a potem wyruszyli w procesji, której trasa ukształtowała się w ciągu ostatnich ok. 30 lat.

Mężczyźni zatrzymywali się przy kilkunastu krzyżach i kapliczkach na modlitwę  m.in., na różańcu, czy śpiewając Godzinki, w intencjach osobistych i ogólnych (np. o bezpieczeństwo na drogach, o pokój na świecie).

Z wielu domów wychodziły kobiety, aby zgodnie z wieloletnią tradycją ucałować krzyż podany im przez mężczyzn. Trasa modlitewnego przemarszu to ok. 8-10 km. W trakcie śpiewane były pieśni wielkanocne i to w klasycznych niepraktykowanych już wersjach.

Mężczyźni dotarli do kościoła na godz. 9.30. W ostatnich odcinkach trasy pątnikom towarzyszyli: bp Marian Florczyk (związany przez urodzenie z okolicą) oraz ks. dr Adam Perz, rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach i proboszcz sukowskiej parafii ks. Marek Szymkiewicz.

Mszy św. w kościele w Sukowie przewodniczył bp Marian Florczyk.

– Bardzo się cieszę, że okazaliśmy wierność sobie i tradycji, by kolejny raz wziąć udział w procesji Emaus i spotkać się na modlitwie. Ta procesja weszła w tradycję parafii i regionu. Dlaczego Emaus? Mamy piękny opis w Ewangelii, gdy dwaj uczniowie idą załamani, bo ich Mistrz dał się ukrzyżować i umarł na krzyżu. Rozpoznają go dopiero po łamaniu chleba – powiedział biskup na początku Eucharystii. – Ta procesja to świadectwo uczniów Emaus w Sukowie. Wzruszające jest to, że podchodzą ludzie i całują niesiony krzyż. Tym, którzy chcą wymazać religię w Polsce, proponuję, żeby przyjechali do Sukowa i zobaczyli… Niech ta tradycja przetrwa wieki – mówił biskup.

Na koniec Mszy św. bp Marian Florczyk poinformował zebranych o śmierci Ojca Świętego Franciszka i zachęcił do modlitwy za zmarłego papieża.

Sukowska procesja Emaus ma wymiar integracyjny i pokoleniowy.

– O procesji usłyszałem od teścia, który pochodził z Sukowa, było to ok. 27 lat temu. Zainteresowało mnie zaangażowanie tych mężczyzn i postanowiłem sam spróbować – mówi KAI Rafał Kot, który od 15 regularnie w wydarzeniu uczestniczy, często na czele niosąc figurę Zmartwychwstałego. Pochodzi z Bielin – tam takiego zwyczaju nie praktykowano.

Z kolei rodowity sukowianin Marek Baran zauważa, że w jego rodzinie chodziło się od pokoleń  („ojciec, wujowie, koledzy”) i następne pokolenia tę tradycję przejmują, np. jego syn Franciszek, student. – Udział daje mi radość ze Zmartwychwstania, wspólną modlitwę i łaski, bo można „wychodzić” niejedno – dodaje z kolei Stanisław Olejarczyk.

Według niektórych rozmówców, np. Antoniego Scendy i Ludwika Kubickiego, procesja Emaus w parafii Suków miała już iść przed II wojną światową, a nawet dwukrotnie w trakcie niemieckiej okupacji, w ograniczonym składzie i zakonspirowaną trasą.

tekst za: ekai.pl

>> Galeria zdjęć