Ks. Tomasz Gocel: Biskup Czesław Kaczmarek stał po właściwej stronie

Rozmowa z ks. dr. Tomaszem Gocelem, historykiem, dyrektorem Archiwum Diecezji Kieleckiej. Mija 70 lat od aresztowania biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka przez funkcjonariuszy UB. Jak aresztowanie ordynariusza 20 stycznia 1951 roku wpłynęło na diecezję?

Wraz z biskupem Kaczmarkiem został również aresztowany jego najbliższy współpracownik wikariusz generalny ks. Jan Jaroszewicz, a później inni kapłani z kurii i seminarium. To sparaliżowało na krótki czas pracę centralnych urzędów diecezji. Z analizy dokumentów wynika, że te aresztowania niejednoznacznie było odebrane przez księży i wiernych świeckich. Znaleźli się oburzeni tym faktem, ale nie brakowało także zadowolonych. Tu należy wspomnieć, że biskup Kaczmarek najbardziej naraził się współpracującym z władzą tak zwanym księżom - patriotom.

Jakie były reakcje na aresztowanie?

W 1951 roku, czyli  w okresie stalinizmu, komuniści sterroryzowali społeczeństwo. Ludzie się bali. Dlatego wśród kurialistów i profesorów seminarium duchownego zachowywano powściągliwość i ostrożność. Wystrzegano się wypowiedzi publicznych na temat aresztowania biskupa. Z drugiej strony także władze komunistyczne obawiały się zdecydowanych reakcji społeczeństwa. Znalazłem dokumenty, które świadczą o tym, że dzień przed aresztowaniem biskupa Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego zarządził mobilizację wśród swoich pracowników. Mieli oni dyskretnie zabezpieczać całą akcję. Polegało to na obserwacji przez sieć agentów tego, co się działo w mieście. Spodziewano się, że ludzie zaprotestują przeciwko aresztowaniu biskupa i dlatego obstawiono Kielce. Tajniacy mieli obserwować nastroje i zachowania ludzi.

Jak to uderzenie w najważniejsze osoby odbiło się na diecezji kieleckiej?

Po pierwszym szoku, trwającym prawie dwa tygodnie, zaczęło się odbudowywania urzędów zarządzających pracą duszpasterską w diecezji. Trzeba było zastąpić aresztowanych innymi księżmi. Po rozmowach z prymasem Stefanem Wyszyńskim i stroną rządową na czele diecezji stanął dotychczasowy biskup pomocniczy Franciszek Sonik. Wybór ten potwierdziła kapituła kielecka.

Aresztowania były częścią sprawdzonego wcześniej w Związku Sowieckim planu podporzadkowania Kościoła katolickiego władzom państwowym. W celu wymierzenia skutecznego uderzenia już od 1948 roku struktury kościelne zostały objęte siecią agenturalną. Komuniści przystąpili też do rozbijania jedności pomiędzy biskupami i księżmi metodą kija i marchewki, tzn. jednych faworyzowali, chodzi tu o przywileje dawane dla księży – patriotów, a pozostałym utrudniali działalność.

Swoją rolę odegrała także propaganda, która dezorientowała ludzi.

Z dokumentacji wynika, że biskup był jednym z najbardziej aktywnych hierarchów Kościoła po wojnie. Cieszył się autorytetem wśród społeczeństwa. Wspierał sieroty, biednych, potrzebujących, uczelnie i szkolnictwo katolickie. Jednak propaganda komunistyczna przedstawiała go zupełnie inaczej, odbierając mu dobre imię. Szczególnie agresywna była przed aresztowaniem i podczas pokazowego procesu.

Byli też ludzie, którzy stanęli po stronie bp. Kaczmarka i próbowali go ratować.

Dwa tygodnie po uwięzieniu biskupa kieleckiego, jego zastępca bp Sonik napisał list do prymasa Wyszyńskiego i kierownika Urzędu do Spraw Wyznań Antoniego Bidy w obronie aresztowanego. Następnie w lutym list do prezydenta Bolesława Bieruta napisał kardynał Adam Sapieha z Krakowa. Domagał się w nim uwolnienia biskupa kieleckiego, wskazując na jego heroiczną postawę podczas wojny, kiedy ratował ludzi. Poza tym był też list duchowieństwa kieleckiego z 3 czerwca 1951 r. z prośbą o uwolnienie biskupa. Podpisało się pod nim 99.4 procent księży diecezji kieleckiej. Tylko dwóch kapłanów nie podpisało tej petycji. Nawet duszpasterze zaangażowani w ruch księży patriotów, których biskup Kaczmarek wcześniej surowo upominał, też podpisali się pod tym listem.

Czego nas uczy sprawa biskupa Kaczmarka po latach?

Uczy nas wspólnej odpowiedzialności za Kościół, który na zewnątrz wobec władzy państwowej reprezentują nasi pasterze. Jeśli został poddany prześladowaniu biskup, wierni powinni się za niego modlić i domagać się jego uwolnienia. Jego nieprzejednane stanowisko wobec bezbożnego komunizmu i rozłamowych księży-patriotów przyniosły uwięzienie i pokazowy proces. Uderzenie w biskupa kieleckiego miało zastraszyć resztę Episkopatu Polski. Zawsze w najtrudniejszych nawet okolicznościach dziejowych musimy być wierni Bogu i trzymać się zasad chrześcijańskich. Należy stawać po właściwej stronie, tak jak bp Kaczmarek.

Dziękuję za rozmowę.

Katarzyna Bernat

Więcej w audycji: „Tak wierzę” we wtorek 19 i 26 stycznia godz. 20.00 w Radiu eM Kielce.