Czarna Madonna w RPA

Po przybyciu do Republiki Południowej Afryki, moja pierwsza podróż poza Pretorię miała miejsce do miasta Mariannhill, z okazji Plenarnego zebrania Konferencji Biskupów Katolickich Afryki Południowej. Tam właśnie dowiedziałem się o istnieniu polskiej Częstochowy, którą założył austriacki trapista o. Franz Pfanner – pisze do nas Ksiądz Arcybiskup Henryk Jagodziński.

Ale zanim powstała polska Częstochowa, która tutaj stała się Centocow w swojej angielskiej wersji, o. Pfanner założył opactwo trapistów w 1886 r. w miejscu które nazwał Mariannhill, czyli wzgórze Maryi i Anny, w prowincji Natal, niedaleko miasta Durban w pobliżu Oceanu Indyjskiego. Maria i Anna to imiona jego matki i babki. W miarę rozwoju opactwa zaczął on zakładać w miejscach oddalonych od opactwa stacje misyjne, którym nadawał nazwy miejsc z Ziemi Świętej lub też nazwy sławnych europejskich sanktuariów, a do takich, jak powszechnie wiadomo, należy Jasna Góra. Mission of Our Lady of Częstochowa, czyli Misja Naszej Pani Częstochowskiej, powstała już w 1888 r. Obraz do tej misji został sprowadzony z Jasnej Góry. W 1909 r. opactwo trapistów zostało przekształcone w nowe zgromadzenie zakonne, które przyjęło nazwę „Kongregacja Misjonarzy z Mariannhill”. W książce o tym miejscu, którą dostałem od misjonarzy wyczytałem, że powstanie polskiej Częstochowy dokonało się dzięki materialnemu wsparciu pewnej, polskiej księżnej. Niestety, jeszcze nie udało mi się ustalić z całą pewnością o jaką osobę konkretnie chodzi. Prawdopodobnie była to bł. Urszula Ledóchowska, która znana była ze swej hojności na rzecz misji w Afryce. Misjonarze z Mariannhill wybudowali kościół, w którym umieszczono obraz Czarnej Madonny. W latach pięćdziesiątych parafia Centocow weszła w składa diecezji Umzimkulu i administracja parafii została przekazana księżom diecezjalnym. J.E. ks. bp Gerard S. Ndlovu, biskup Umzimkulu, dowiedział się że obrazem Czarnej Madonny na Jasnej Górze, już od ponad 600 lat, opiekują się ojcowie paulini w Częstochowie, gdzie także rezyduje generał zakonu. W październiku 1990 r. J.E. ks. bp Ndlovu spotkał się z definitorem generalnym zakonu i przedstawił mu swoją prośbę aby paulini objęli duszpasterską opieką parafię Centocow, oraz skierował oficjalne pismo z tą prośbą do o. Jana Nalaskowskiego, generała paulinów, który tę prośbę przyjął pozytywnie. Na nową placówkę do RPA władze zakonne wysłały o. Stanisława Dziubę i o. Ignacego Stankiewicza, oraz brata Andrzeja Adamusa. W listopadzie 1991 r. paulini dotarli do Centocow, a formalnie przejęli parafię z dniem 1 stycznia 1992 r. O. Stanisław tak wspaniale wszedł w nową, misyjną rzeczywistość, że 31 grudnia 2008 r., został mianowany przez papieża Benedykta XVI biskupem Umzimkulu, a święcenia biskupie przyjął 14 marca 2009 r.

Na spotkaniu Episkopatu Południowej Afryki w Marinnhil, osobiście spotkałem J.E. ks. bpa Stanisława Dziubę, który widząc moją radość z faktu, że i w RPA jest także Częstochowa, zaprosił mnie do tego sanktuarium.

W sobotę 28 września b.r. wybraliśmy się wraz z J.E. Panem Adamem Burakowskim, ambasadorem Rzeczpospolitej Polskiej w RPA, w podróż do południowoafrykańskiej Częstochowy. Była to moja pierwsza podróż duszpasterska. Po drodze zatrzymaliśmy się we wspólnocie Koinonii św. Jana Chrzciciela, w południowoafrykańskim Lourdes, też na terenie diecezji Umzimkulu, której przełożonym jest także Polak, ks. Michał Wojciechowski. Koinonia św. Jana Chrzciciel, Międzynarodowa Szkoła Nowej Ewangelizacji, przybyła do Misji Lourdes w 2010 r., na zaproszenie J.E. ks. bpa Stanisława Dziuby. Misja Lourdes została założona także przez o. Franza Pfannera w 1888 r. Kościół w tej misji pełni także funkcję katedry diecezji Umzimkulu. Po wyjeździe z miasta Umzimkulu skierowaliśmy się na boczną drogę prowadzącą do misji. Po pewnym czasie droga asfaltowa się skończyła, a rozpoczęła się polna, utwardzona droga. Mijane domy, a raczej domki, były bardzo skromne. Wydawało się jakbyśmy wjechali do innego kraju. Wreszcie dotarliśmy do misji. Naszym oczom ukazała się wspaniała bryła kościoła w otoczeniu licznych budynków z czerwonej cegły. Całość zatopiona wśród zieleni i pagórków, sprawiała wrażenie jakbyśmy byli gdzieś w Austrii. Były tu liczne budynki z czerwonej cegły z czasów świetności misji kiedy byli tu jeszcze trapiści. Oprócz zabudowań klasztornych, pozostały tutaj budynki dwóch internatów: oddzielnie dla chłopców i dziewcząt, którzy uczęszczali do szkół prowadzonych przez zakonników. Jak tłumaczył mi ks. Michał, mnisi ponieważ składali ślub milczenia, nie tracili czasu na próżne rozmowy ale poświęcali się całkowicie pracy, dlaczego tak szybko i sprawnie budowali. Sami wytwarzali cegłę z której wznosili kościoły i inne budowle w poszczególnych misjach. Olbrzymi kościół w Misji Lourdes wybudowali w ciągu 10 miesięcy. Belki na więźbę dachową sprowadzili z Kanady, które odznaczały się szczególną długością i wytrzymałością. Doprawdy wprawia w zdumienie dzieło o. Pfannera i jego współbraci, którzy w tak krótkim czasie, bez maszyn, tylko siłami własnych rąk i inteligencji stworzyli tak wspaniałe dzieła. W Misji, oprócz ks. Michała spotkaliśmy także ks. Pawła z Czech, który w zeszłym roku przyjął święcenia kapłańskie oraz s. Weronikę z Polski i s. Lukrecję z Włoch. Pozostali trzej członkowie wspólnoty byli w tym czasie nieobecni ze względu na zajęcia ewangelizacyjne. Wraz ze wspólnotą powitał na także ks. Amerigo, pochodzący z Mozambiku, a będący proboszczem sąsiedniej parafii Jerycho. Po nawiedzeniu katedry, gdzie modliliśmy się także przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej, udaliśmy się do odnowionego jednego skrzydła klasztoru, którego dokonali członkowie wspólnoty. W czasie krótkiego spotkanie dowiedzieliśmy się, że wspólnota prowadzi nie tylko prace ewangelizacyjne, ale także dzieła miłosierdzia, szczególnie dla osieroconych dzieci i tych w trudnej sytuacji materialnej. Pomimo tego że jeszcze było tyle tematów do rozmowy, a ogień z kominka sprawiał wspaniałą atmosferę, trzeba było ruszać dalej w drogę. Ks. Michał pilotował nas po krętych, górskich ścieżkach do afrykańskiej Częstochowy, która znajdowała się w odległości 40 km od Lourdes.

Gdy przybyliśmy do Centocow, zapadł już zmrok. Na placu przyklasztornym przywitał nas pasterz diecezji, J.E. ks. bp Stanisław Dziuba wraz z o. przeorem o. Dawidem Dlamini, O. Pawłem oraz nowicjuszem Beatusem. Pierwsze kroki skierowaliśmy do klasztornej kaplicy, gdzie znajdował się obraz Matki Bożej Częstochowskiej, który J.E. ks. bp Stanisław przywiózł ze sobą z Jasnej Góry na początku swojej misji. Przy stole opowiadał nam o tym jak to się stało że z USA, gdzie pracował, przyjechał do R.P.A., gdzie nigdy przedtem nie był i nikogo tu nie znał. Chociaż tego nie powiedział wprost, ale ja odczułem że Boże Opatrzność poprowadziła oo. paulinów do afrykańskiej Częstochowy. Bo przecież jak to może być Częstochowa bez paulinów. W amerykańskiej i australijskiej są, więc też musieli się znaleźć w afrykańskiej. Przełożonym wspólnoty w Centocow, jest o. Dawid, których pochodzi z tej parafii, z wioski oddalonej o 10 km. Swoją formację odbył w Polsce, dzięki czemu doskonale mówi po polsku.

Dnia następnego, jeszcze przed Mszą św., obejrzeliśmy przepiękny kościół w afrykańskiej Częstochowie. Niestety, oryginalny obraz, który otrzymał o. Franz nie dotrwał do naszych czasów. Oryginalnie, obraz znajdował się w niszy, przed głównym wejściem, gdzie teraz znajduje się jego kopia. Wystrój kościoła przypomina dziewiętnastowieczne kościoły austriackie. Nad głównym ołtarzem znajduje się przepiękny witraż, ukazujący całą historię Centocow. W centrum, znajduje się Matka Boża otulająca swym płaszczem wszystkich obecnych na witrażu, trzymająca różaniec w ręku. Po jej prawej stronie znajduje się papież św. Pius X, a po lewej o. Pfanner i jego następca. Jest też biskup Durbanu i wódz Zulusów, który poprosił o przybycie trapistów na swoje terytorium. Znajduje się też tam św. Małgorzata Alacoque. Centocow, jest też ogólnokrajowym centrum Sodalicji Najświętszego Serca Jezusowego. Tutaj, co trzy lata, odbywają się ogólnokrajowe zjazdy tej Sodalicji. Poniżej głównego kościoła, są też stacje drogi krzyżowej. O. Paweł, których pochodzi z Polski, zabrał nas na krótką wycieczkę po malowniczej okolicy, gdzie duszpasterzują Paulini. Otoczenie jest przepiękne, utworzone przez góry, o wdzięcznej nazwie Góry Smocze. Stoki tych gór, upiększone są domkami Zulusów, które w większości mają formę okrągłą. Nawet jeżeli są budowane za pomocą nowoczesnych materiałów, nadal zachowuje się cylindryczną formę. W sumie Paulini mają do obsługi 14 kaplic wyjazdowych. J.E. ks. bp Stanisław z radością zauważył, że powstało tutaj wiele nowych dróg. Za jego czasów były tam tylko wąskie ścieżki, gdzie mógł dotrzeć jedynie motocyklem.  Kiedy wróciliśmy, udaliśmy się od razu na Mszę św., która miała miejsce o godzinie 10. W uroczystej procesji towarzyszyła nam grupa młodzieży, ubrana w tradycyjne stroje Zuluskie, prowadząc nas wśród śpiewów i tańców. A w kościele czekał na nas chór, który uświetniał całą uroczystość pięknym śpiewem. Na początku Eucharystii w ciepłych słowach przywitał mnie Pasterz diecezji J.E. ks. bp Stanisław. Podczas homilii, przekazałem zgromadzonym błogosławieństwo i pozdrowienia od Papieża Franciszka. W szczególny sposób pozdrowiłem pasterza diecezji Umzimkulu, J.E. ks. bpa Stanisława Dziubę, OSPPE i podziękowałem za zaproszenie do swojej diecezji i życzliwe przyjęcie. Podziękowałem także o. Dawidowi Dlamini, OSPPE i jego współpracownikom za szczerą gościnność. Pozdrowiłem i podziękowałem za przybycie do tego świętego miejsca J.E. Panu Adamowi Burakowskiemu, Ambasadorowi RP w R.P.A. Powiedziałem także, że bardzo się cieszymy z tej obecności Pana Ambasadora w tym miejscu, gdzie czczony jest obraz Matki Bożej Częstochowskiej, który ma dla nas Polaków szczególne znaczenie. Kiedy Ojciec św. Franciszek mianował mnie Nuncjuszem, uczynił to dnia 3 maja, kiedy w Polsce obchodzimy uroczystość Matki Bożej Królowej Polski. Przed udaniem się na misję do Afryki, odprawiłem swoją Mszę prymicyjną jako biskup na Jasnej Górze w Częstochowie, przed obrazem Czarnej Madonny. Kiedy Papież Franciszek wysłał mnie jako swojego przedstawiciela do R.P.A., to musiałem przybyć do tego miejsca, gdzie od ponad stu lat jest czczony jest wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej, sprowadzony przez o. opata Franza Pfannera, który z pochodzenia był Austriakiem. Widzimy na przykładzie waszej parafii i diecezji, jak Matka Boża jednoczy ludzi z różnych języków i narodów, aby poprowadzić ich do swojego Syna Jezusa Chrystusa. Wielkim czcicielem Matki Bożej z Częstochowy był Św. Jan Paweł II. Jak na razie, jest to jedyny papież, który odwiedziła R.P.A. Podczas ceremonii powitania na lotnisku w Johannesburgu, 16 września 1995, powiedział między innymi: „Z głębi serca dziękuję Bogu Wszechmogącemu za ponowne sprowadzenie mnie do Afryki, kontynentu, który zajmuje centralne miejsce w moich uczuciach i troskach jako Biskupa Rzymu i Następcy Apostoła Piotra. Przyjeżdżam do Republiki Południowej Afryki z głębokim szacunkiem dla jej ludów i ich kultur. Jestem całkowicie pewien, że więzy przyjaźni między Republiką Południowej Afryki a Stolicą Apostolską, które w ubiegłym roku doprowadziły do nawiązania między nami stosunków dyplomatycznych, będą nadal rosnąć i się intensyfikować. Mam także nadzieję, że pewnego dnia powrócę z wizytą duszpasterską do wspólnot katolickich w miejscach, których teraz nie będę mógł odwiedzić”. Jak słyszeliśmy, Jan Paweł II szczególnym uczuciem darzył ten kraj i ludy, które go zamieszkują. Zachęcam was do modlitwy, aby życzenie wyrażone przez Jana Pawła II, aby Następca Św. Piotra przybył do waszego kraju z wizytą duszpasterską, mogło się szybko zrealizować.

Na zakończenie Mszy św., jak to przy takich okazjach bywa przemówił jeszcze o. przeor Dawid oraz przedstawiciel parafii. Okazało się, że jestem pierwszym nuncjuszem, który kiedykolwiek odwiedził parafię. Natomiast przemawiający przedstawiciel parafii był obecny podczas wizyty św. Jana Pawła w Johannesburgu w 1995 r. Do zgromadzonych, słowo pozdrowienia skierował także Pan Ambasador Adam Burakowski. Można powiedzieć, że był to polski dzień w afrykańskiej Częstochowie. Na Mszę św. przybyły także ss. Służebniczki Starowiejskie wśród których była także s. Krystyna rodem z Polski, która już od 38 lat pracuje w na misjach w Afryce. Po obiedzie udaliśmy się w drogę powrotną do Pretorii, od której dzieliły nas 625 km. Ale zdążyliśmy jeszcze zanim nadszedł poniedziałek. Jak widać, Matka Boża z Jasnej Góry nie przestaje gromadzić Polaków i poza jej granicami. Maryjo Królowo Polski módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy.

✠ Henryk M. Jagodziński
NUNCJUSZ APOSTOLSKI W RPA, LESOTHO, NAMIBII, ESWATINI i BOTSWANIE

Pretoria, dnia 30 września 2024 r.