Moja Wielkanoc w De Aar i śmierć Papieża Franciszka

De Aar to miasto położone w prowincji Przylądek Północny w Republice Południowej Afryki, liczące około 46 000 mieszkańców – pisze do nas Ksiądz Arcybiskup Henryk Jagodziński.

Jest drugim najważniejszym węzłem kolejowym w kraju – znajduje się na linii łączącej Kapsztad z Kimberley, co nadało mu strategiczne znaczenie już podczas II wojny burskiej. Miasto powstało na farmie o tej samej nazwie, która w języku afrikaans oznacza „tętnicę” – odniesienie do podziemnych zasobów wodnych. Oficjalnie De Aar zostało założone w 1903 roku. Obecnie pełni funkcję głównego centrum dystrybucji handlowej dla regionu Wielkiego Karoo. Specjalizuje się w produkcji wełny, hodowli zwierząt oraz słynnym mięsie jagnięcym z Karoo. De Aar przyciąga również turystów – głównie dzięki rysunkom naskalnym ludu Khoisan, Ogrodowi Pamięci oraz popularności wśród paralotniarzy. Miasto było gospodarzem zawodów XC World Series. Charakteryzuje się unikalnym klimatem: gorącymi latami i chłodnymi nocami w okresie zimowym, który przypada na lato w Polsce.

Diecezja De Aar obejmuje południową część Prowincji Północnej oraz północno-zachodni obszar Prowincji Wschodniej. Należy do metropolii Kapsztadu, z którą dzieli wspólną historię. Katolicyzm był tam początkowo zakazany przez holenderskich kalwinistów. Dopiero po przejęciu kontroli przez Brytyjczyków papież Pius VII w 1818 roku utworzył Wikariat Apostolski Przylądka Dobrej Nadziei. W 1847 roku został on podzielony na Wikariat Zachodni i Wschodni.Pierwsze zapisy chrztów w De Aar pochodzą z 1922 roku. Rok później, w 1923 roku, papież Pius XI poprosił księży ze Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusowego (SCJ) o rozpoczęcie misji w Republice Południowej Afryki. Misjonarze najpierw dotarli do Aliwal North, gdzie – mimo trudnych warunków – założyli cztery ośrodki misyjne, w tym także w De Aar. W 1936 roku powołano wikariat apostolski w Aliwal North, a jego biskupem został o. Demont. Podczas II wojny światowej działalność niemieckich Sercanów została ograniczona – jako obywatele niemieccy zostali internowani, dlatego ich miejsce zaczęli zajmować misjonarze z USA.W 1953 roku utworzono Prefekturę Apostolską De Aar, wydzieloną z diecezji Aliwal North, a jej pierwszym przełożonym został ks. A. Dettmer SCJ. Prefektura obejmowała obszar 48 tys. km² i liczyła około 3000 katolików. Mimo trudnych warunków klimatycznych i językowych, amerykańscy misjonarze rozpoczęli szeroką działalność duszpasterską, edukacyjną i społeczną – budując kościoły, szkoły i inne placówki.

W 1967 roku prefektura została podniesiona do rangi diecezji, a jej pierwszym biskupem został ks. J. De Palma SCJ. Liczba katolików wzrosła wówczas do około 6000. Jednak z powodu polityki apartheidu i ograniczeń wizowych diecezja borykała się z brakiem duchownych. W odpowiedzi na te trudności do RPA zaczęli przybywać kapłani z Anglii i Polski. W latach 70. Sercanie rozpoczęli działalność również w Lesotho i założyli ośrodek misyjny w Port Elizabeth.Pomimo wzrostu liczby katolików, liczba misjonarzy systematycznie malała. W latach 80. do RPA przybyli pierwsi Sercanie z Polski, co pozwoliło kontynuować dzieło misyjne. Ks. Adam Leszek Musiłek SCJ, był pierwszym polskim Sercaninem, który przybył do RPA. Po przejściu na emeryturę biskupa De Palmy w 1988 roku administratorem apostolskim został ks. bp Fritz Lobinger.

17 lipca 2009 roku papież Benedykt XVI mianował  ks. Adama Leszka Musiałka SCJ, biskupem diecezji De Aar. Święcenia biskupie przyjął on 21 września tego samego. Był on drugim Polakiem mianowanym biskupem w Republice Południowej Afryki przez papieża Benedykta – po Paulinie o. Stanisławie Janie Dziubie.Ks. Adam Leszek Musiałek urodził się 9 maja 1957 roku w Wieruszowie (diecezja kaliska). Pierwsze śluby zakonne złożył 11 września 1977 roku w Zgromadzeniu Księży Najświętszego Serca Jezusowego, a święcenia kapłańskie przyjął 9 czerwca 1983 roku w Stadnikach. Po święceniach rozpoczął posługę jako wikariusz w Chmielowie k. Ostrowca Świętokrzyskiego. W latach 1984–1986 pełnił funkcję socjusza nowicjuszy w Stopnicy, w diecezji kieleckiej. W 1987 roku wyjechał na misje do Republiki Południowej Afryki, gdzie był proboszczem w De Aar. W latach 1995–2001 pełnił funkcję prowincjała Sercanów w RPA. Następnie, w latach 2001–2006, był dyrektorem Dehoniańskiego Domu Studiów w Merryville, niedaleko Pietermaritzburga. Od 2007 roku był proboszczem parafii w Pietermaritzburgu (archidiecezja Durban).

Pretorię od De Aar dzieli 775 km. W podróż do De Aar wyruszyłem 13 kwietnia. Najpierw poleciałem samolotem do Kimberley, gdzie na lotnisku czekał na mnie J.E. ks. bp Adam Musiałek. Wcześnie rano sprawował on Mszę Świętą w parafii w Hopetownie, oddalonej o 185 km od De Aar. Warto dodać, że odwiedza tę parafię co niedzielę. W diecezji, która liczy 28 parafii, posługuje zaledwie ośmiu kapłanów, dlatego ksiądz biskup sam objął duszpasterską opieką jedną z oddalonych wspólnot.Z Kimberley do De Aar jest 305 km. Podróż przebiegała wśród malowniczych równin, pól i pastwisk. Tu i ówdzie pojawiały się stada owiec, co przywoływało na myśl biblijne obrazy Dobrego Pasterza i Jego owczarni. Wreszcie dotarliśmy do stolicy diecezji. Jeszcze tego samego dnia spotkałem rodaków: ks. Zbigniewa Pieczuro, proboszcza katedry, oraz Siostry ze Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi —s. Lucynę Rapała, s. Annę Polanowską, i s. Joannę Rapacz. Siostry wykonują piękną i wymagającą pracę ewangelizacyjnąi socjalną na terenie diecezji. Pracują między innymi wśród ubogich dzieci z rozbitych rodzin, których niestety w tej okolicy nie brakuje. Bardzo często przed rozpoczęciem katechezy najpierw karmią głodne dzieci.Diecezja De Aar jest rozległa, dlatego aby umożliwić księżom udział w Mszy Krzyżma Świętego, została ona wyznaczona na Wielki Poniedziałek. Dom biskupi znajduje się tuż obok katedry.Była to dla mnie szczególna Msza Święta, ponieważ przewodniczyłem jej osobiście i po raz pierwszy w życiu poświęciłem święte oleje: Krzyżma, olej chorych i katechumenów. J.E. ks. bp Adam w swojej homilii mówił o wyzwaniach współczesnego świata i wezwał wiernych do wspierania kapłanów — nie tylko materialnie, ale przede wszystkim modlitwą.Z lekkim uśmiechem wyraził obawę, że jego katedra pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny jest najmniejszą na świecie, ale podkreślił, że nie powinno to zniechęcać wiernych do uczestniczenia w liturgii.Przed końcowym błogosławieństwem podziękowałem za zaproszenie, przekazałem również pozdrowienia i błogosławieństwo od Papieża Franciszka. Wspomniałem, że za dwa dni przypada pierwsza rocznica mojego mianowania Nuncjuszem w Republice Południowej Afryki.Odnosząc się do wspomnianej „najmniejszej katedry świata”, pocieszyłem ks. bpa Adama, że nie jest ona najmniejsza. Najmniejszą katedrą na świecie jest bowiem katedra p.w. św. Dujama w Splicie, która niegdyś była mauzoleum cesarza Dioklecjana — znanego prześladowcy chrześcijan. Z czasem, w paradoksie historii, jego grobowiec stał się świątynią poświęconą jednemu z męczenników jego rządów — św. Dujamowi. To niezwykle mocny znak, że miejsce śmierci prześladowcy zamieniło się w przestrzeń modlitwy i wiary — symbol triumfu nadziei. Dlatego też nie powinniśmy zrażać się naszą małą liczbą. Podziękowałem ks. bp Adamowi oraz wszystkim księżom za ich gorliwe zaangażowanie i poprosiłem, aby modlili się za Papieża Franciszka, za ks. bpa Adama oraz za kapłanów. Po Mszy Świętej ks. bp Adam zaprosił wszystkich duchownych do swojego domu — jak prawdziwy, dobry ojciec. Wśród zebranych był jeszcze jeden Polak, ks. Zdzisław Kościelny, SCJ, który od 35 lat posługuje w Republice Południowej Afryki. Przyjechał z miasta Graaff-Reinetoddalonego o 250 km od De Aar.Takie chwile jak ta są wyjątkową okazją do braterskiego spotkania misjonarzy, którzy nieraz z daleka przybyli, by wspólnie zgromadzić się wokół swojego biskupa.

Dnia następnego, po wspólnej Mszy Świętej sprawowanej rano w katedrze, kapłani rozjechali się do swoich parafii. Następnie, w towarzystwie s. Joanny, mojej przewodniczki, odwiedziłem centrum diecezjalne, w którym mieszczą się: szkoła podstawowa dla dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, przedszkole oraz hospicjum. Centrum, w trakcie prac remontowych, otrzymało wsparcie z polskiego programu rozwojowego „Polish Aid”, o czym świadczą tabliczki z logo programu umieszczone na budynkach. S. Joanna Rapacz prowadzi świetlicę dla dzieci z pobliskiej dzielnicy oraz organizuje kursy szycia dla dziewcząt i zajęcia plastyczne dla chłopców. Druga z sióstr, s. Lucyna Rapała, posługuje w hospicjum oraz w parafii św. Jana Apostoła, której kościół znajduje się tuż obok centrum.

W Wielką Środę ks. bp Adam zabrał mnie do parafii znajdujących się w dwóch miastach: Middelburg i Graaff-Reinet. Middelburg leży 133 km od De Aar na trasie do Graaff-Reinet, które od De Aar oddalone jest o 250 km. W każdym z tych miast znajdują się po trzy parafie – taki podział wynika jeszcze z czasów apartheidu, gdy poszczególne grupy ludności mieszkały w oddzielnych dzielnicach, z własnymi parafiami i kościołami. Obecnie w każdym z tych miast posługuje jeden duszpasterz, który opiekuje się trzema wspólnotami. Choć są to niewielkie wspólnoty, ks. bp Adam dokłada wszelkich starań, by każda z nich miała zapewnioną opiekę duszpasterską.

W Middelburgu proboszczem jest ks. Paul Kayingo pochodzący z Ugandy. W katechizacji oraz pracy z różnymi grupami pomaga mu s. Anna Polanowska, która pełni podobną posługę również w pięciu innych parafiach. Middelburg to miasto szczególnie dotknięte bezrobociem i związanym z nim ubóstwem. W odpowiedzi na te potrzeby, wspólnota protestancka zorganizowała darmową kuchnię, działającą od poniedziałku do piątku. Bp Adam postawił w tym kontekście retoryczne pytanie: „A co z sobotą i niedzielą? Przecież wtedy też trzeba coś jeść.” Dlatego zorganizował kuchnię, która działa w weekendy. Miesięcznie wydaje ona około 1000 posiłków. Znalezienie środków na jej funkcjonowanie nie jest łatwe, ale dzięki Bożej Opatrzności i dobroci darczyńców, to dzieło – podobnie jak inne – udaje się kontynuować.

Miasto Graaff-Reinet to czwarte najstarsze miasto w Republice Południowej Afryki. Położone wśród malowniczych gór, przyciąga turystów spragnionych wypoczynku. Posługę duszpasterską pełni tu ks. Zdzisław Kościelny SCJ, opiekujący się trzema różnymi wspólnotami. Zajmuje się wszystkim – od spraw duszpasterskich po gotowanie i naprawy po włamaniach, których ofiarami padają świątynie. Pomimo trudności, pozostaje pełen optymizmu. Jak mawiał śp. ks. Jan Kuśmierz, były wicerektor Kieleckiego Seminarium Duchownego: „Ksiądz nigdy nie jest sam, bo zawsze jest z nim Pan Jezus.” Gdy wróciliśmy do De Aar, zapadła już noc. Zanim jednak świat pogrążył się w ciemnościach, mogliśmy podziwiać zapierający dech w piersiach zachód słońca – od złota, przez czerwień, aż po fiolet.

W Wielki Czwartek, dzień ustanowienia Eucharystii i kapłaństwa, przebywałem w De Aar, w parafii św. Jana Ewangelisty, gdzie przewodniczyłem Mszy Wieczerzy Pańskiej. Przed Mszą, o godz. 17:00, odbył się różaniec prowadzony przez ministrantów z pomocą s. Lucyny. Eucharystię koncelebrowałem z ks. Judą Tadeuszem Musaazi, proboszczem sąsiedniej parafii pw. Męczenników Ugandyjskich – sam również pochodzi z Ugandy. Kościół był wypełniony wiernymi, wśród których byli też parafianie z sąsiedniej wspólnoty. Szczególną ekspresją wyróżniały się śpiewy w języku khosa. Piękna dekoracja ciemnicy oraz ołtarza była dziełem s. Lucyny.W homilii skupiłem się na geście umycia nóg, jaki Jezus wykonał wobec uczniów – wyrazie miłości i służby. Po kazaniu odbył się obrzęd umycia nóg 12 przedstawicielom wspólnoty. Na zakończenie złożyliśmy sobie nawzajem życzenia – zarówno z młodzieżą, jak i ze starszymi parafianami.

Liturgię Wielkiego Piątku sprawowałem w katedrze wraz z jej proboszczem, ks. Zbigniewem Pieczuro, który od bardzo dawna pracuje już w RPA. Rodem pochodzi on z diecezji olsztyńskiej. Dekoracje – w szczególności Grób Pański – zostały przygotowane przez s. Joannę Rapacz. Liturgia rozpoczęła się Drogą Krzyżową o godz. 14:30. Następnie, w procesji przeszliśmy przez środek katedry do ołtarza. W geście prostracji modliłem się w ciszy wraz z wiernymi, po czym rozpoczęliśmy obrzędy wielkopiątkowe.W homilii, nawiązując do duchowej jedności z papieżem Franciszkiem, powiedziałem, że Wielki Piątek to dzień ciszy, zadumy i adoracji Krzyża. Przypomniałem, że choć liturgia nie zawiera Eucharystii, niesie ogromną nadzieję – ponieważ droga krzyżowa nie kończy się na Golgocie, ale prowadzi do zmartwychwstania. Jezus dobrowolnie przyjął cierpienie i śmierć jako część Bożego planu zbawienia, pokonując zło miłością, a grzech – przebaczeniem. Zachęciłem wiernych, aby nie oddalali się od Krzyża, lecz uczynili go centrum swojego życia. Krzyż to nie tylko symbol, ale narzędzie uzdrowienia duchowego i życia wiecznego. Na zakończenie wezwałem wszystkich, by – jak Maryja – trwali przy Krzyżu z wiarą i nadzieją.Po Komunii Świętej, tak jak w Polsce, przeniosłem Najświętszy Sakrament do Grobu Pańskiego. Tam wspólnie trwaliśmy na adoracji.

W Wielką Sobotę, na liturgię Wigilii Paschalnej, pojechałem wraz z ks. bp. Adamem do parafii w Hopetown – czyli „mieście nadziei” – gdzie sprawuje on opiekę duszpasterską. Ze względu na konieczność powrotu, liturgię rozpoczęliśmy o godzinie 16. Wspólnota liczyła prawie 50 osób, z czego około 20 to dzieci. Można więc powiedzieć, że rzeczywiście jest to miasto nadziei. Liturgia sprawowana była w języku angielskim, natomiast czytania i śpiewy – w języku afrikaans. Co ciekawe, duża część czarnoskórej ludności w diecezji De Aar posługuje się właśnie tym językiem. Na zakończenie podziękowałem ks. bp. Adamowi za zaproszenie i złożyłem wszystkim życzenia wielkanocne. Do De Aar wracaliśmy już w nocy. Ks. bp Adam miał powrócić do tej parafii nazajutrz, skoro świt, na niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego.

W niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego Mszę św. sprawowałem w parafii pw. Św. Karola Lwangi i Towarzyszy, popularnie zwanej parafią Męczenników z Ugandy. Proboszczem jest tam, jak już wspominałem, ks. Juda Tadeusz – również rodem z Ugandy – który koncelebrował Mszę św. razem ze mną. Była to szczególna liturgia, ponieważ podczas niej udzieliłem pierwszej Komunii Świętej ośmiorgu dzieciom. Ubrane w odświętne białe tuniki, dzieci z wielkim przejęciem przeżywały ten wyjątkowy moment, kiedy po raz pierwszy przyjęły Pana Jezusa do swojego serca. Siostra Lucyna bardzo starannie przygotowała je do tego dnia. Dzieci aktywnie uczestniczyły w liturgii, czytając przewidziane na ten dzień czytania oraz śpiewając przygotowane wcześniej pieśni.W homilii podkreśliłem, że ta radosna uroczystość jest powodem do dumy całej parafii, ponieważ te dzieci są świadectwem żywej wiary tej wspólnoty. Są również przyszłością tej parafii i całego Kościoła w RPA. Na zakończenie Mszy św. dzieci podziękowały mi, ks. Judzie Tadeuszowi, s. Lucynie oraz katechetce. Następnie z podziękowaniami przyszli członkowie komitetu parafialnego, którzy w pewnym momencie zaczęli tańczyć, porywając do tańca część wiernych. Po Mszy św. wykonano uroczyste zdjęcia z dziećmi pierwszokomunijnymi i nie tylko. Cała uroczystość trwała prawie dwie i pół godziny.

W poniedziałek wielkanocny, o godzinie 9:00, razem z ks. bp Adamem i ks. Zbigniewem odprawiliśmy Mszę Świętą w katedrze. Były z nami także siostry zakonne. Po zakończeniu liturgii, zupełnie niespodziewanie, dotarła do nas informacja o śmierci Papieża Franciszka. Szok. Niedowierzanie. Przecież jeszcze wczoraj udzielał błogosławieństwa „Urbi et Orbi”… W milczeniu spojrzeliśmy na siebie – i natychmiast udaliśmy się do kaplicy domu biskupiego, by modlić się za jego duszę. Tam, wśród ciszy i modlitwy, zaczęły spływać dziesiątki wiadomości z wyrazami współczucia, pytaniami, niedowierzaniem. Na ekranie telefonu miałem już ponad 60 wiadomości…

W drodze na lotnisko do Kimberley, którą odbyłem z ks. bp Adamem, wspominaliśmy zmarłego Ojca Świętego. W moim sercu ożywały wspomnienia: dzień wyboru i jego pierwsze pojawienie się na balkonie Bazyliki św. Piotra, pierwsza Msza św. w Domu św. Marty, nasze spotkania i rozmowy, dwa lata wspólnego mieszkania, a potem kolejne momenty – aż po nasze ostatnie spotkanie 25 kwietnia 2024 roku, gdy poprosiłem go o błogosławieństwo dla mojej misji w RPA, Lesotho, Namibii, Eswatini i Botswanie.

W samolocie – pomiędzy modlitwą a przygotowaniami do organizacji księgi kondolencyjnej i Mszy za duszę śp. Papieża – czułem, jak przeplatają się we mnie wdzięczność, żal i głęboka nadzieja. Odszedł pasterz, który prowadził Kościół z czułością i odwagą, który uczył nas ubóstwa, bliskości i miłosierdzia. Pozostawił testament życia, który dziś – także tu, na południu Afryki – staje się inspiracją.

Opuszczając De Aar, miałem w sercu coś więcej niż wspomnienie. Czułem poruszenie, które zostaje na długo – jak ślad łaski. Zobaczyłem Kościół ubogi w środki, ale przeogromnie bogaty w serce, wiarę i ofiarność. Byłem świadkiem cichego heroizmu tych, którzy bez rozgłosu, każdego dnia niosą Chrystusa na krańce świata.

Ks. bp Adam – niestrudzony pasterz tej ziemi – swoim życiem przypomina, że ojcostwo duchowe to służba, która nie boi się kurzu drogi, zmęczenia ani niedostatku. Wspierany przez kilku kapłanów i siostry zakonne, daje świadectwo wiary, która nie potrzebuje świateł reflektorów, by rozświetlać ludzkie życie.

Jako Polacy mamy powody do dumy. Ks. bp Adam Musiałek, ks. Zdzisław Kościelny, ks. Zbigniew Pieczuro, s. Lucyna Rapała, s. Joanna Rapacz, s. Anna Polanowska – to nasi rodacy, którzy na afrykańskiej ziemi stają się żywym wcieleniem Ewangelii. Zbyt rzadko się o nich mówi, a przecież zasługują, byśmy o nich pamiętali – nie tylko słowem, ale i modlitwą.

W świecie, który często koncentruje się na hałasie i skandalach, warto zatrzymać wzrok na tych cichych świadkach Chrystusa. Bo choć ich głos nie jest donośny, ich życie woła – miłością, pokorą i wytrwałością. I przypomina, że Kościół wciąż żyje – tam, gdzie jest Eucharystia, gdzie dzieci karmione są chlebem i sercem, gdzie kapłan – nawet zmęczony – wiernie mówi: „To jest Ciało moje”.

Niech świadectwo tych ludzi będzie dla nas światłem i nadzieją. Niech pomoże nam odnaleźć własne De Aar – miejsce, gdzie możemy służyć, kochać i dawać świadectwo. Bo choć odszedł Papież, który poruszył serca milionów, jego duch pozostaje żywy w tych, którzy żyją Ewangelią. Chrystus zmartwychwstał – i jest z nami aż do skończenia świata.

✠ Henryk M. Jagodziński
NUNCJUSZ APOSTOLSKI W RPA, LESOTHO, NAMIBII, ESWATINI i BOTSWANIE

Pretoria, dnia 21 kwietnia 2025 r.