Posługa misyjna w cieniu koronawirusa w Peru

Na adres Misyjnego Dzieła Diecezji Kieleckiej dotarła wiadomość od naszego misjonarza ks. Tomasza Cieniucha, który pracuje w Peru. Do Ameryki Południowej też dotarła pandemia koronawirusa… Zachęcamy do lektury.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę bardzo gorąco i serdecznie pozdrowić naszych Pasterzy na czele z Księdzem Biskupem Janem Piotrowskim, całe Prezbiterium z ks. Łukaszem Zygmuntem, dyrektorem Misyjnego Dzieła Diecezji Kieleckiej, kochanych diecezjan – szczególnie tych zaangażowanych w pomoc misyjną dla misjonarzy i misjonarek z diecezji kieleckiej.

Pozdrawiam Was gorąco z gorącej dżungli amazońskiej, z mojej parafii misyjnej pod wezwaniem Krzyża Świętego w Breu, znad granicy peruwiańsko-brazylijskiej. U nas rozpoczyna się pora sucha, więc zaczynają się upały. Tak będzie do października…

Moja parafia obejmuje 27 wiosek indiańskich różnych plemion, kultur, tradycji, języków. Tu mieszkają: Ashaninkas, Asheninkas, Yaminaguas, Chitonaguas, Amahuakas, Yaneshas, Shipibos, i indianie jeszcze żyjący poza cywilizacją. Wszystkie wioski rozrzucone są nad rzekami: Yurua, Beu, Breu, Dorado, Amoya, Huapishtea.

Teraz w całym Peru, jak i w całym niemalże świecie panuje chaos spowodowany Covid-19. Sytuacja w Peru jest bardzo ciężka z dwóch zasadniczo powodów. Pierwszy, to wszechobecna korupcja, drugi powód stanowi to, że ludzie nie chcą podporządkować się rozporządzeniom władz. Nie dbają o higienę i nie przestrzegają kwarantanny, która będzie obowiązywać do września. Jeśli sytuacja się nie poprawi, to przeciągnie się do grudnia.

Dzięki Bogu w Breu i wioskach należących do naszej gminy nie mamy jeszcze tego wirusa. Dlatego, że jesteśmy odcięci od reszty świata z każdej strony. Tutaj do Breu można dotrzeć od strony Brazylii łodzią i od lądu piechotą z Pucallpy albo Atalai, ale to prawie dwa tygodnie marszu. Więc  są organizowane loty z Pucallpy do Breu, ale tylko żeby przywieźć jakieś produkty. Można wylecieć, ale nie można przylecieć do Breu. W tej sytuacji odizolowania, nie ma prawie nic w sklepikach. Jeśli pojawią się jakieś produkty, to cena jest bardzo wysoka. Przykładowo 1 kilogram ryżu, cukru kosztował przed pandemią 5-6 soli (5-6 złotych), teraz kosztuje 9-10, jedno jajko kosztuje 2-3 sole, jedna mała cebula 2 sole. Jedna kura 40 soli. Jeden galon benzyny w Pucallpie kosztuje ok. 12-14 soli, tutaj 35 soli. Życie tutaj jest bardzo kosztowne, jak na Manhattanie:). Generalnie jest bieda. Ludzie nie mają pieniędzy, bo nie ma pracy, nie ma produkcji. Indianie łowią ryby, polują, uprawiają jukę (maniok), banany, niektórzy mają jakieś kury, hodują świnię.

Granica z Brazylią jest zamknięta, więc nie można przywieźć nic. Jednak powoli ta sytuacja się zmienia. Nasze władze lokalne powoli dostrzegają, że tak dalej być nie może. Więc okazjonalnie pozwalają na transport produktów z Brazylii (do granicy jest 2 godziny łodzią).

Caritas Peru organizuje pomoc dla parafii, ale jest to kropla w morzu potrzeb. Moja parafia, tak jak i inne, otrzymała pomoc w wysokości 4.000 soli na zakup podstawowych produktów, ale za te pieniądze nie można kupić nic w Breu, bo nie ma tych produktów. Więc z Pucallpy przyleciał mały wyczarterowany samolot z produktami o łącznej wadze 500 kg – za 1.500 soli i reszta pieniędzy pokryła transport. Niestety władze lokalne nie robią nic, aby ulżyć doli mieszkańców. Ludzie sami jakoś się organizują i sobie pomagają jak mogą.

Ja w parafii mam tylko mały kościółek z zakrystią, w której mieszkam. Nie mam kuchni więc jem posiłki u ludzi, którzy mnie zaproszą. Nie mam łazienki, jedynie zbiornik z wodą deszczową i mały wychodek.

Ciągle ktoś do mnie przychodzi i zawsze po coś… albo chcą jedzenie, albo haczyki do łowienia ryb, albo ubrania.

Życie parafialne jest bardzo ograniczone. W niedzielę odprawiam Mszę św., na którą przychodzą nieliczni. Odprawiam też każdego dnia Msze św., ale na te nikt nie przychodzi. Szkoły nie funkcjonują, katechezy też nie ma, bo jest zakaz organizowania spotkań. Jednak bardzo ważne jest być obecnym i modlić się za tych moich parafian. Tutaj trzeba rozpoczynać prawie wszystko od nowa. Całą ewangelizację od podstaw, głoszenie Kerygmatu, formowanie ludzkich serc i dusz.

Proszę tylko Pana Boga o cierpliwość, o zdrowie i miłość do tych ludzi.

Niech Pan Jezus Wam wszystkim błogosławi!

ks. Tomasz Cieniuch
MISJONARZ W PERU