Staż misyjny zakończony

Druga edycja stażów misyjnych kleryków naszego seminarium dobiegła końca. Alumni Przemysław Majewski i Filip Korban wraz z ks. Łukaszem Zygmuntem mieli okazję przyglądać się pracy kieleckich misjonarzy posługujących w Peru.

Jest to kraj położony w zachodniej części Ameryki Południowej nad Oceanem Spokojnym i trzecie co do wielkości państwo kontynentu po Brazylii i Argentynie. Stolicą jest Lima. Na większości obszaru występuje klimat równikowy: wilgotny w Amazonii i suchy w górskich Andach. Peru dzieli się na trzy krainy geograficzne: Costa (wybrzeże), Sierra (góry), Selva (dżungla). Ludność zajmuje się głównie uprawą bawełny, trzciny cukrowej i ryżu. Podstawą żywienia są ryby: smażone, gotowane. Popularną potrawą jest chicharon podawane niemal w każdej restauracji. Nie brakuje również rodzimych przysmaków takich jak: zupa z papryczką chilli, zupy rybne, masato – rodzaj tradycyjnego napoju alkoholowego Indian wytwarzanego ze zmiażdżonych bulw manioku poddawanego procesowi fermentacji poprzez żucie i mieszanie ze śliną.

Nasz pobyt w Peru trwał około 3 tygodnie (od 24 lipca do 12 sierpnia). Po ponad 12-godzinnym locie z Amsterdamu, a wcześniej z Warszawy wylądowaliśmy w Limie stolicy Peru. Przywitał nas chłód i mgła, ponieważ w Ameryce Łacińskiej trwa obecnie pora sucha – zima. Prawie zawsze w Limie jest pochmurno - nie inaczej było i tym razem. Przejmujące zimno i mgła były dla nas sporym zaskoczeniem. Inną ,,niespodzianką” okazała się podróż samochodem z ks. Roberto, Peruwiańczykiem, który zawiózł nas do seminarium diecezji Tarma, gdzie mieszkaliśmy przez 3 dni. Przepychanie się samochodem, nieustanne trąbienie, zajeżdżanie sobie drogi to codzienność. W Limie nie da się inaczej jeździć, a przy tym duża tolerancja różnych zachowań na drodze powodują, iż prowadzenie samochodu w tych warunkach wymaga niezwykłych umiejętności na drodze i maksymalnej koncentracji.

Pierwszy pełny dzień poświęciliśmy na zwiedzanie Limy i jej zabytków. Zaczęliśmy jednak od wizyty w Nuncjaturze Apostolskiej, gdzie mieliśmy przyjemność spotkać się z ks. prał. Grzegorzem Bielaszką, sekretarzem Nuncjusza Apostolskiego Peru abp. Nicola Girasolego. Rozmowa dotyczyła struktury i specyfiki funkcjonowania Kościoła w Peru. Kolejnym punktem było poznanie najważniejszych miejsc stolicy związanych z chrześcijaństwem na tej ziemi. Święci: Róża z Limy – patronka kontynentu amerykańskiego i pierwsza święta kościoła peruwiańskiego, Martin de Porres, Jan Miesijas na trwałe wpisali się w rozwój katolicyzmu na tych ziemiach. Warto zaznaczyć, iż w Limie popularny jest kult Matki Bożej z Guadalupe. W wielu miejscach miasta widnieją jej wizerunki pod którymi można zapalić świecę i pomodlić się.

Drugiego dnia udaliśmy się do Pariacoto, miasteczka położonego w Andach na wysokości 1200 m n.p.m., miejsca ewangelizacji i śmierci polskich misjonarzy O. Zbigniewa Strzałkowskiego i O. Michała Tomaszka OFM Conv., którzy zginęli 9 sierpnia 1991 r. z rąk bandytów zrzeszonych w organizacji świetlisty szlak. Ojcowie przebywali tam od stycznia 1991 roku i swoją owocną pracą zjednali sobie serca mieszkańców. Uczyli w szkole, opiekowali się młodzieżą, pomagali mieszkańcom w ich codziennych obowiązkach głosząc przy tym Ewangelię. Obecnie sanktuarium w Pariacoto jest rozbudowywane. Czas upływał nam w tym miejscu na modlitwie przy relikwiach świętych męczenników, rozmowach z ojcami franciszkanami i mieszkańcami tego miasteczka. Odwiedziliśmy również klasztor sióstr klarysek. Drugiego dnia nasi misjonarze wraz z ks. Łukaszem Zygmuntem koncelebrowali Eucharystię w miejscu ich śmierci, które zostało oznaczone kapliczką.

Kolejnym celem naszej podróży była wizyta w San Ramon stolicy wikariatu apostolskiego na terenie którego posługują ks. Grzegorz Pańczyk i ks. Tomasz Cieniuch. Miasto leży w dżungli centralnej. Podróżowaliśmy do tego miejsca przejeżdżając przez Andy na przełęczy Ticlio (4818 m.n.p.m). Widoki zapierają dech w piersiach i to dosłownie. Na tego typu wysokościach nierzadko dochodzi do zasłabnięć i bólów głowy. Wysokie ciśnienie powoduje trudności w oddychaniu. Nierzadkim widokiem były wodospady, leżące u poboczy głazy.  Na przełęczy Ticlio zalegał jeszcze śnieg a temperatura nie przekraczała 5 ºC. W San Ramon spędziliśmy noc w budynku w którym mieści się seminarium duchowne, kuria wikariatu i dom biskupa Gerarda Bukovca. Mieliśmy okazję poznać formację kleryków, zwiedzić katedrę oraz poznać historię tego miejsca.

W niedzielę wieczorem dotarliśmy do Puerto Ocopa, gdzie proboszczem parafii jest ks. Tomasz Cieniuch. Parafia obejmuje wioski nad rzekami Perene, Rio Tambo, Panga, Ene zamieszkałe przez Indian Aschaninka. Łącznie ok. 70 wiosek. Oprócz Aschaninka mieszkańcami są również tzw. Colonos – potomkowie hiszpańskich osadników. Do wiosek ks. Tomasz dociera samochodem lub łodzią. W Puerto Ocopa posługują również siostry franciszkanki. Prowadzą internat dla chłopców i dziewcząt z okolicznych miejscowości od 1919 r. Puerto Ocopa położone jest w dżungli centralnej. W tym roku parafia obchodzi 100-lecie powstania.

Po dwóch dniach pobytu w tym miejscu we wtorek udaliśmy się do Atalayi. W drodze odwiedziliśmy również misję Conoventeni gdzie zjedliśmy obiad. Posługuje tam ksiądz pochodzący z Węgier. Istnieje tam szkoła, a młodzież wypieka chleb aby w ten sposób pozyskać środki finansowe niezbędne do funkcjonowania tej placówki. Po 10 godzinach jazdy drogami szutrowymi dotarliśmy na miejsce, którym był campus uniwersytetu Nopoki założonego przez bpa Gerarda Zerdina Bukovca wieloletniego franciszkańskiego misjonarza, który ponad 40 lat pracuje w wikariacie San Ramon. Atalaya mieści się w klimacie równikowym, w dolinie amazonki. W tym miejscu przebywaliśmy dwa dni. Ksiądz biskup opowiedział nam historię powstania Uniwerystetu przeznaczonego dla Indian różnych plemion wyznania katolickiego. Nopoki w języku Aschaninka oznacza przychodzę. Obecnie uczy się tam ok. 300 osób. Studenci kształcą się na kierunkach pedagogicznych. Natomiast ci którzy nie są w stanie uzyskać wyższego wykształcenia zdobywają zawód rzemieślnika, mechanika. Najbiedniejsi studenci są zwolnieni z opłat za studia, natomiast reszta żaków jest częściowo dofinansowywana przez państwo. Uniwersytet posiada własny staw rybny, ogródki uprawne, oraz sad w którym dojrzewają cytrusy i maniok. Niemałym zaskoczeniem były dla nas uprawy roślin leczniczych. Wizyta w tym miejscu była dla nas cennym doświadczeniem.

W czwartek wracając do Puerto Ocopa ks. Łukasz Zygmunt poświęcił krzyż w Nuevo Pozuzo pod budowę kaplicy na terenie tej misji. W piątek udaliśmy się do Oxapampy miasta dawnej kolonii austro-niemieckiej. Tym co może zadziwić jest widok domów budowanych na styl europejski i wyższego standardu życia Peruwiańczyków. Należy zaznaczyć, iż mieszkańcy Peru nie przywiązują wagi do estetyki, budują skromne ciasne domy najczęściej niewykończone z płaskim dachem. Tu zobaczyliśmy piękne jak na tamte warunki budynki zamieszkane przez potomków Europejczyków. Ostatnim przystankiem naszego pobytu na stażu misyjnym było Puerto Bermudez gdzie proboszczem jest ks. Grzegorz Pańczyk. W tym miejscu mieszkaliśmy 4 pełne dni.

W niedzielę odwiedziliśmy niedaleką wioskę z kaplicą, gdzie Mszy św. w języku aschaninka przewodniczył ks. Tomasz Cieniuch. Piękny kościół w Puerto zrobił na nas pozytywne wrażenie. Ksiądz Grzegorz obecnie wykańcza salki katechetyczne przy kościele. Większość remontów wykonuje sam ale pomagają mu także mieszkańcy. Jest to dość trudny teren ponieważ na terenie parafii jest wiele sekt, odłamów protestanckich i katolicy. Zdarzają się więc lokalne konflikty na tle religijnyjm. Pomagaliśmy księdzu Grzegorzowi w pracach porządkowych wokół budynków parafialnych, oraz  w sadzie w którym dojrzewają limonki, banany, oraz kawa. Ósmego sierpnia wróciliśmy do Limy, aby następnego dnia o godzinie 18.30 wyruszyć w drogę powrotną.

Nasz staż misyjny polegał także na pracy fizycznej na rzecz lokalnych wspólnot. Rozwoziliśmy po wioskach paczki z mydłem dla mieszkańców, a także trwałe produkty spożywcze jak kasza. Pomagaliśmy w  różnorakich pracach fizycznych przy kościele w Puerto Bermudez. Podczas praktyk przekazaliśmy także sprzęty liturgiczne zakupione z ofiar uzyskanych ze zbiórek w parafiach, które odwiedziliśmy, o czym pisaliśmy już we wcześniejszym artykule. Wśród przekazanych rzeczy znalazło się: ponad 40 stuł w różnych kolorach, gdyż w Peru z powodu wysokich temperatur księża nie zakładają ornatu lecz sprawują Eucharystię w albie i stule. Ornaty są przez nich używane w wyjątkowych sytuacjach. Przekazaliśmy 6 ornatów, 6 wizerunków Matki Bożej Częstochowskiej, naczynia na oleje święte, głęboką patenę oraz 2 zestawy nagłośnienia bezprzewodowego, które posłużą przy procesjach bądź uroczystościach  parafialnych i szkolnych.

Pragniemy przedstawić parę słów  nt. życia mieszkańców Peru. Jak nadmieniłem na początku pierwszym ciekawym spostrzeżeniem była podróż przez miasto. W Limie zwłaszcza w godzinach szczytu ulice są zakorkowane. Ludzie żyją skromnie. Goszczą podróżnych tym co mają, są bardzo rozmowni i kontaktowi. Podczas liturgii nie boją się śpiewać, klaskać i reagować spontanicznie. Chętnie biorą udział w wydarzeniach religijnych. Na większości podwórek w dżungli można zaobserwować suszące się ziarna kawy rozłożone na folii. Mieszkańcy Selwy utrzymują się głównie z uprawy kawy i koki. Warto zaznaczyć, iż w każdej miejscowości funkcjonuje instytucja tzw. sędziego pokoju, który rozstrzyga spory dotyczące mieszkańców wioski. Jest osobą wybieraną na kadencję i bardzo poważaną wśród mieszkańców. Nasi misjonarze posługują w miejscach w których wciąż żywe są pewne kulty pogańskie i przesądy, bardzo trudne do zlikwidowania. Ludzie w religię katolicką wplatają swoje własne wierzenia. Wśród niektórych osad Indian Aschaninka dominuje pogląd, iż biały człowiek zbliżający się do wiosek zabija Indian. Ponieważ nie często widzą białych w wielu miejscach bacznie nas obserwowali. W pamięć zapadły nam słowa proboszcza parafii  Pariacoto, który obecnie rozbudowuje kościół. Ekipa budowlana może przyjść i pracować kilka tygodni ale może również zaniechać pracy na kilka miesięcy bez podania ważnego powodu. Kiedy się czegoś od nich oczekuje należy być bardzo precyzyjnym, są wrażliwi i łatwo ich urazić. Podstawą żywienia jest to co wyprodukuje ziemia. Jedzą dużo ryżu, juki, świeżych ryb podawanych w różnej postaci, kurczaków. Mało natomiast spożywają chleba, piją dużo soków owocowych.

Podsumowując należy stwierdzić, iż Peru to bardzo ciekawy kraj, a jego mieszkańcy to weseli i spontaniczni ludzie, tak różni mentalnościowo od Europejczyków. Po każdej mszy świętej księża przed kościołem spotykają się z grupką wiernych poruszając różne tematy. Ludzie w Peru są wdzięczni jeśli poświęci się im trochę czasu. Dzielą się tym co mają, są otwarci na nowe znajomości, nie boją się kontaktu z Europejczykami. Piękne widoki, Góry Andy, dżungla, zjawiskowe gatunki roślin, wodospady nieraz przecinające jezdnię wywierają ogromne wrażenie. Myślę, że doświadczenie i  przeżycia z tej wyprawy na długo pozostaną w naszej pamięci.

Alumn Przemysław Majewski