Wielkanoc w cieniu koronawirusa na Jamajce

Przeżywamy Święta Wielkanocne inne niż zwykle. Nawet na dalekiej Jamajce wyglądają one w tym roku inaczej. Otrzymaliśmy relację od Pani Marty Socha – naszej misjonarki pracującej na Jamajce, a pochodzącej z parafii Kostomłoty.

– Wyspa jest zamknięta. Wszystkie loty zostały wstrzymane do odwołania. Szkoły zamknięte. Wprowadzono godziny policyjne od 15.00 do 7.00 rano. Wtedy nie wolno się gromadzić – mówi Marta Socha, misjonarka pracująca w parafii pod wezwaniem Ducha Świętego w Magotty na Jamajce.

– W kościołach może przebywać do 10 osób (zazwyczaj na niedzielnej Mszy św. mieliśmy około 300 osób). Wszyscy mamy obowiązek noszenia masek i rękawiczek. W związku z godziną policyjną uroczystości Triduum Paschalnego musieliśmy rozpoczynać wcześniej niż zwykle, bo w godzinach porannych – dodaje.

Koronawirus nie tylko w Polsce zbiera żniwo, ale także na całym świecie. Na pytanie o służbę zdrowia na Jamajce, nasza misjonarka odpowiada: – Na wyspie mamy tylko 15 respiratorów. Szpitale są nieprzygotowane na przyjęcie większej liczby pacjentów. Oficjalnie na Jamajce mamy 80 osób chorych, 6 zmarło (dla porównania: Jamajka liczy 2 miliony 700 tyś. mieszkańców). Nie mamy testów, które robi się w celu zdiagnozowania wirusa. Tak naprawdę nie wiemy kto jest chory, a kto nie. Ludzie siedzą w domach, bo się boją.

Pomimo epidemii parafia Ducha Świętego w Magotty służy wiernym jak może. – Każdego dnia przychodzą do nas ludzie i  proszą o jedzenie. Przygotowaliśmy paczki żywnościowe dla ponad 400 osób. Robimy co możemy. Dzisiaj (w Wielką Sobotę) mieliśmy Wigilię Paschalną o 10.00 rano /przez godzinę policyjną/. W czasie liturgii ks. Marek Bzinkowski ochrzcił czworo dorosłych. Było pięknie, wzruszająco…, a najważniejsze, że Chrystus zmartwychwstał!

xmhas

Wielka Sobota, 11 kwietnia 2020 r.