Wspomnienia ze stażu misyjnego na Madagaskarze

Rozmowa z Kacprem Dziedzicem studentem medycyny, który wrócił ze stażu misyjnego z Madagaskaru.

Ks. Łukasz Zygmunt: Co Cię skłoniło, by wyjechać na Madagaskar służyć potrzebującym?

Kacper Dziedzic: Dopiero niedawno, gdyż jakiś miesiąc temu dotarłem myślami do sytuacji, która spowodowała, że tak bardzo chciałem wyjechać do Afryki. Na jednej z lekcji języka polskiego jeszcze w gimnazjum (pisząc ten tekst jestem już na IV roku studiów) dostałem do opracowania fragment jednej z książek Ryszarda Kapuścińskiego. Ten polski podróżnik wiele pisał o tym kontynencie oraz miał niebagatelne spostrzeżenia co do niego. Muszę dodać, że dostałem takie zadanie domowe tylko dlatego, że chciałem poprawić ocenę, więc ciekawy jestem gdyby nie ta dodatkowa lektura czy znalazłbym się na Madagaskarze albo generalnie w Afryce. Po przeczytaniu kilku historii zawartych w książce można rzec, że powstała iskierka w sercu, płonąca do Afryki, a z biegiem lat ogień się wzniecił i w zeszłym roku już byłem pewien, że muszę lecieć podczas najbliższych wakacji do Afryki – a czy będzie to Madagaskar, Kenia, Nigeria  - nie miało to dla mnie znaczenia.

Jak ziściło się marzenie wyjazdu?

Poszukując organizacji, która mogłaby mi pomóc zrealizować taki wyjazd natknąłem się na Fundację My Baobab działającej na Madagaskarze. Po kilku rozmowach ustaliliśmy plan działania i przygotowaliśmy zbiórkę pieniędzy na sprzęt medyczny dla szpitala w Antsirabe, prowadzone przez Siostry Franciszkanki Misjonarki Maryi. Na przełomie lipca i sierpnia, po udzielonym błogosławieństwie od Księdza Biskupa Jana Piotrowskiego znalazłem się wraz z koleżanką Weroniką w samolocie do Antananarivo – stolicy Madagaskaru. Chciałbym dodać, że wsparcie jakie otrzymałem od Diecezji Kieleckiej na czele z Księdzem Biskupem oraz ks. Łukaszem Zygmuntem jest nieocenione i jestem przekonany, że zbiórka finansowa nie zakończyłaby się takim sukcesem. Podczas Mszy św. w Bazylice Katedralnej w Kielcach Biskup Kielecki posłał mnie wraz innymi studentami i wolontariuszami na Madagaskar, zyskałem podczas tego duchowego spotkania sporo otuchy.

Jak wygląda sytuacja tam gdzie mogłeś przebywać?

Madagaskar to jeden z najbiedniejszych krajów. Dla przykładu – szacuje się, że w Kenii żyje około 40-50% społeczeństwa poniżej progu ubóstwa, a na Madagaskarze około 80-90%. Trudno ważyć ubóstwo ale myślę, że po tych statystykach widać, że nie jest wcale kolorowo. To jest jedno oblicze Madagaskaru. Jest też drugie – to piękny kraj, bardzo atrakcyjny dla turystów, mających potencjał w postaci minerałów. Trudna sytuacja kraju w dużej mierze jest związana z nieudolnymi rządami kolejnych prezydentów i obecną w dużej skali biurokracją i korupcją To jednak nie zwalnia nas z zaprzestania pomocy na Madagaskarze, gdyż mądra pomoc na którą składa się wiele elementów jest w stanie przynieść bardzo wymierne skutki.

Co było głównym zadaniem Waszej misji?

Jesteśmy wraz z Weroniką studentami kierunku lekarskiego, dlatego naszym priorytetem była pomoc w szpitalu. Sercu koleżanki była bliższa sala porodowa, na której spędzała większość swojego czasu, natomiast ja byłem w sali ambulatoryjnej, w której zmieniałem opatrunki i pielęgnowałem rany. Wyjazd ten nauczył nas, że wolontariusz nie zamyka się tylko na określone działania z powodów których podjął wyjazd ale w razie potrzeby otwiera się na to co przynosi zwyczajny dzień. Czasami sprawdzaliśmy klasówki, gdyż obok szpitala Siostry prowadzą szkołę pielęgniarską, bywało i tak, że pomagaliśmy przy gotowaniu obiadu czy łapaniu szczura . A najpiękniejsze jest to, że sprzęt medyczny który udało się przekazać działa wciąż i to jest właśnie jeden z elementów mądrej pomocy, gdyż pomoc ta dalej trwa, mimo że my, wolontariusze wróciliśmy już kilka miesięcy temu z Czerwonej Wyspy.

Jakie plany na przyszłość?

Pobyt w Afryce na pewno wpłynął na wybór specjalizacji. Do decyzji o specjalizacji mam jeszcze dwa i pół roku, więc wiele może się jeszcze pozmieniać w mojej głowie, ale po przyjeździe do Polski z Madagaskaru stwierdziłem, że chciałbym aby moja przyszła specjalizacja mogła w jakimś stopniu również pomóc w Afryce, gdyby pragnienie wyjazdu i pomocy na misjach dalej we mnie płonęło. Znajomi czasami pytają czy w tym roku gdzieś będę leciał, ja natomiast jeszcze tego nie wiem (choć bardzo chcę), ale co mnie niesłychanie cieszy to fakt, że Ci ludzie, którzy podpytują również chcieliby się jakoś włączyć w pomoc jeśli jakaś akcja by powstała.

Co Ci dał ten wyjazd?

Na pewno każdy taki wyjazd wpływa na dwie sfery – fizyczną i psychiczną.  W pierwszym aspekcie doświadczyłem biegunki co zawsze jest niesłychanym przeżyciem na kompletnie nieznanym kontynencie. Rozwinąłem swoje umiejętności medyczne pod okiem pracowników szpitala w Anrsirabe. Drugi aspekt. myślę że zdecydowanie ważniejszy to krok do przodu od swoich uprzedzeń i stereotypowego myślenia. Ludzie są tacy sami w środku. Trudno nie zauważyć wpływów kultury na sposób spostrzegania świata ale nie powinien to być powód by nie postarać się zrozumieć dlaczego ktoś tak myśli. Zobaczyłem dzień, który jest zdecydowanie trudniejszy od mojego a mimo to nie brakowało w nim uśmiechów. Zobaczyłem uczniów, którzy płacą wielką cenę aby zdobyć wiedzę, często gorące od słońca ławki i myśl o braku jedzenia na pewno nie pomagają w nauce. Jestem też przekonany, że Afryka nie musi rozwijać się na wzór Europy. Podczas wyjazdu miałem refleksję, że nasza europejska duma często powoduje, że szkodzimy im niż pomagamy, gdyż przyjeżdżamy tu „wiedząc lepiej” od nich czego im potrzeba, często nie rozumiejąc powodów ich trudnej sytuacji. Bezpośrednio po wyjeździe wyciągnęliśmy wnioski, że pomoc w trzech aspektach tj. edukacja, służba zdrowia oraz nauka myślenia przyczynowo-skutkowego jest szalenie ważne. Byłoby cudownie gdyby można tworzyć realne miejsca pracy, której brakuje w wielu miejscach na Madagaskarze.

Podsumowując, spotkałem na Czerwonej Wyspy wiele odcieni życia, które nie do końca mogłem sobie wyobrazić oraz zrozumieć. Te słodkie i gorzkie wnioski wyciągnięte z wyjazdu zdecydowanie motywują mnie do działania niż zniechęcają.

Dziękuję za rozmowę. Rozmawiał ks. Łukasz Zygmunt - dyrektor Misyjnego Dzieła Diecezji Kieleckiej.